niedziela, 31 sierpnia 2014

Projekt denko | nr.4 | lipiec-sierpień

Witam ;)

Dzisiaj ostatni dzień miesiąca, więc czas pożegnać się ze zgromadzonymi pustymi opakowaniami - jak na moje możliwości uważam, że przez te dwa wakacyjne miesiące uzbierało się ich sporo. Zapraszam do czytania :)



Pełny koszyk:


Według kategorii:


Ciało:

1. Avon, Senses, Garden of Eden, żel pod prysznic - miał ładny, orzeźwiający zapach, który jednak na dłuższą metę mi się znudził; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik
2. Original Source, Coconut, żel pod prysznic - nie był idealnie kokosowy, ale miał przyjemny maślany, otulający zapach i dobrze się pienił; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik
3. Yves Rocher, Jardins du Monde, ziarna brazylijskiej kawy, żel pod prysznic - bardzo kremowy, gęsty, wydajny żel, o cudownym aromacie! chociaż pod koniec ciężko go wydobyć z opakowania; KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
4. Aquolina, fiołkowy muffinek, żel pod prysznic i do kąpieli - zalegał już długo na łazienkowej półce, aż w końcu zużyłam go do rąk, był kremowy,  dobrze się pienił, ale zapach nie był najlepszy; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
5. Joanna, Naturia, peeling myjący z żurawiną - uwielbiam te peelingi za małe opakowanie, zapach, działanie, tutaj akurat zapach trochę "przesłodzony" ale był całkiem fajny ;); MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik
6. Yves Rocher, Les Plaisirs Nature, żel pod prysznic i do kąpieli jeżyna - zużyłam go podczas wyjazdu,  dobrze oczyszczał skórę, ale zapach nie przypadł mi do gustu; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
7. Apart, preBIOtic, hipoalergiczny żel pod prysznic mleczko kokosowe - również zużycie wyjazdowe, robił co powinien, ale zapach także pozostawiał wiele do życzenia, o czym pisałam notkę wcześniej ;); NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik
8. Lactacyd Femina, emulsja do higieny intymnej do codziennego użytku - bardzo dobry produkt, nie podrażnia, pozostawia uczucie czystości i odświeżenia na długo, do tego ma bardzo ładny, delikatny zapach, stosuję go na zmianę z Rossmannowym Facelle; KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak



9. Kolastyna, brązujący balsam do ciała - podkradłam go siostrze i szczerze mówiąc nie nadał mojej skórze żadnego koloru, ale za to miał bardzo ładny zapach (orzechowo-kokosowy) i dobrze nawilżał, więc z chęcią go zużyłam; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
10. Avon, naturals, balsam do ciała fiołek i liczi - ufff, wreszcie udało mi się go zużyć :D w sumie tylko dla zapachu....konsystencja tak rzadka, że skończył się po ok. 1,5 tygodnia stosowania; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik



11.  Avon, naturals, kwiat wiśni, mgiełka do ciała - jeszcze stara wersja, miałam ją bardzo długo i wreszcie wykończyłam, zapach niestety utrzymuje się tylko chwilę po psiknięciu; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
12. Fa, Floral protect, Poppy&Bluebell, antyperspirant w sprayu - nie zdążyłam o nim napisać, miał ładny, kwiatowy i długo utrzymujący się zapach, aczkolwiek nie chronił przed potem; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
13. Garnier, mineral, Protection 5, antyperspirant roll-on - miał cudowny, delikatny zapach takiej "czystości" jakby po praniu? nie wiem jak to opisać :D w kwestii działania nie mam mu nic do zarzutu, spisywał się podobnie jak jego zielony kolega; KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik (wersja action control)
14. Avon, little black dress, antyperspirant roll-on - ani nie miał zapachu tych perfum, ani żadnego działania, a do tego się lepił...na szczęście baaardzo szybko się skończył; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak


Dłonie, stopy i paznokcie:

15. Isana, Kuchen Seife, mydło w płynie neutralizujące nieprzyjemny zapach, grejpfrutowe - podczas mycia rąk zapach był całkiem przyjemny, ale później stawał się jakiś....dziwny :/ a mydła używałam w łazience; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
16. Avon, Foot Works, wygładzający scrub do stóp cynamon i pomarańcza - edycja limitowana, zimowa, bodajże z (dwóch?) lat wstecz, scrub właściwie tylko "głaskał" stopy, ale przyjemnie się go używało ze względu na zapach; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
17. Avon, Foot Works, nawilżający krem do stóp jagody i wanilia - również edycja limitowana zimowa, fajnie nawilżał jako krem na co dzień i do tego miał super zapach - ale nie jagodowy czy waniliowy a malinowej mamby! :D tak słodki i rzeczywisty....pewnie kupiłabym ponownie, ale niestety nie jest już dostępny, więc; NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
18. Farmona, sweet secret, kokosowy krem do rąk i paznokci - a raczej kokosowo-bananowy, bardziej czuć jednak banan, co nie każdemu się spodoba (dla przykładu - zawsze, gdy kremowałam nim dłonie przy mojej koleżance mówiła "weź tego śmierdziucha bananowego" :D mi tam jednak odpowiadał), tą małą wersję nosiłam w torebce i stosowałam w razie potrzeby, jeśli chodzi o nawilżanie to raczej średnie, ale szybko się wchłaniał co jest akurat plusem jeśli stosujemy krem poza domem; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
19. Essence, nail art, ultra zmywacz do paznokci - moje odkrycie! pierwsza butla i na pewno nie ostatnia, bezacetonowy, świetnie się spisuje i nie tylko ja to zauważyłam (o czym świadczą puste miejsca na półce w Drogerii Natura, przez co ostatnio musiałam zakupić inny.....); KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: pojawi się wkrótce!
20. Tormentiol, maść - znalazł się akurat w tej kategorii ponieważ stosowałam go na odciski na stopach - idealnie je zmiękczał i goił, przynosił dużą ulgę; KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak


Włosy:

Tutaj szału nie ma, ale żeby nie było - szamponów mam otwartych kilka, które stosuję naprzemiennie, stąd tylko jedno zużycie :)

21. Avon, Advance Techniques, odżywczy szampon z marokańskim olejkiem arganowym do wszystkich rodzajów włosów - to moja druga butelka i na pewno nie ostatnia ;) co jakiś czas robię sobie od niego przerwę i wracam - włosy są po nim czyste, miłe w dotyku, pachnące i ładnie wyglądają; KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik
22. Bioelixire, Argan Oil, serum - stosowałam je do zabezpieczania końcówek włosów po każdym myciu, mimo że nie jest to czysty olejek arganowy (co sugeruje producent na opakowaniu) to spisywał się bardzo dobrze, mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie; KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: klik


Kolorówka:

23. Lovely, Curling Pump Up mascara - mój ulubiony tani tusz drogeryjny; KUPIĘ PONOWNIE; recenzja: wkrótce!
24. Bell, Deep Black Eyeliner - miał świetny gąbeczkowy aplikator, którym w łatwy i szybki sposób można było wyczarować dowolne kreski ;) niestety, kupiłam go w biedronce i w tej wersji nie jest już dostępny, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
25. Golden Rose, Paris, puder w kompakcie nr. 52 - był bardzo jasny, więc idealnie pasował do mojej karnacji, ładnie matowił i starczył na długo, do tego miał bardzo ładne tłoczenie, chociaż opakowanie raczej wątpliwej jakości (nie nosiłam go w torebce, więc się nie połamało, aczkolwiek po upadku było bardzo porysowane i pościerały się napisy); MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak
26. Manhattan, Quick Dry 60 seconds, 53F - świetny neonowy, różowy kolor (jaśniejszy niż na zdjęciu), który kupiłam kiedyś w Pepco za 5zł! lakier szybko wysychał, miał dobre krycie, często stosowałam go też na stopy, bardzo ładnie się prezentował, jedyny minus to zbyt krótki pędzelek który utrudniał wydobycie lakieru do końca; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE; recenzji brak


Higiena:

27. Lilibe, płatki kosmetyczne - były jak dla mnie zbyt grube i twarde, przez co nie mogłam stosować ich do oczu, do tego szybko się zużyły; NIE KUPIĘ PONOWNIE
28. Carea, płatki kosmetyczne - ulubione, miękkie, cienkie, nie rozwarstwiają się; KUPIĘ PONOWNIE
29. Alterra, nawilżane chusteczki oczyszczające z aloesem do skóry suchej i wrażliwej - ulubieńcy wielu osób, jeszcze gdy nie miałam bloga po przeczytaniu pozytywnych opinii postanowiłam wypróbować - użyłam zaledwie dwa razy do demakijażu twarzy, bo pojawiło się ogromne szczypanie i zaczerwienienie! coś strasznego....widać są nie dla mnie, a resztę zużyłam podczas sprzątania ;); NIE KUPIĘ PONOWNIE
30. Facelle, chusteczki do higieny intymnej - miękkie, delikatne, ładnie i świeżo pachnące, nie podrażniają; KUPIĘ PONOWNIE
31. Babydream, chusteczki pielęgnacyjne - nosiłam je w torebce i używałam zwykle do wytarcia rąk lub jakichś rzeczy, trochę małe i sztywne ale miały ładny zapach oliwki; KUPIĘ PONOWNIE
32. Fuss Wohl, hydrokoloidowe plastry na pęcherze - duże, owalne plastry, dobrze trzymające się skóry, na środku posiadały grubszą warstwę żelową jakby, dzięki czemu nie czułam bólu podczas chodzenia; KUPIĘ PONOWNIE


Próbki:

Tutaj moją uwagę zwróciły: 
Dermika LILY-SKIN, krem na dzień, którego mam jeszcze trochę próbek - fajnie nawilża, ładnie pachnie, jest lekki
Palmolive Thermal Spa Mineral Massage - bardzo orzeźwiająco, morsko pachnący żel z małymi masującymi drobinkami
Recenzja maseczki Rival de Loop wkrótce się pojawi.
Reszta po prostu została zużyta, ale ani zapachy ani działanie nic mi nie mówią ;)


Legenda:
kolor zielony - dobry/bardzo dobry
kolor pomarańczowy - średniak
kolor czerwony - bubel, nie sprawdził się u mnie



A jak wyglądają Wasze zużycia tym razem?




Pozdrawiam, Muminek :)

piątek, 29 sierpnia 2014

W poszukiwaniu kokosa idealnego | cz.2 | Apart

Witam ;)

Kolejny post kokosowy - zbliża się jesień, czyli czas, w którym zdecydowanie bardziej niż latem uwielbiam aromaty słodkie, otulające zwłaszcza w żelach pod prysznic czy innych produktach do ciała, dlatego właśnie szukam idealnego zapachu kokosa . Dzisiaj opiszę swoje odczucia na temat miniaturowej wersji żelu Apart mleczko kokosowe z linii preBIOtic, który zakupiłam w celu przetestowania na wakacyjny wyjazd. Zapraszam! :)



Co mówi producent?
Prebiotyki wspomagają ochronę skóry przed chorobotwórczymi mikroorganizmami, podrażnieniami, starzeniem oraz utratą wilgoci. Mleczko kokosowe odżywia i rewitalizuje oraz wygładza i uelastycznia skórę. Pochodna masła murumuru chroni warstwę hydrolipidową naskórka.

Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Inulin, Laureth-7 Citrate, Coco Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium PEG-7 Olive Oil Carboxylate, Parfum, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl  Methyl-propional, Benzyl Salicylate, Alpha Isomethyl Ionone, Citronnellol, Coumarin, Geraniol, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Astrocaryum Murumuruate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Propylene Glycol, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone



Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: Mleczno-biały +
Konsystencja: Kremowo-żelowa, średniogęsta, dobrze się pieni +
Zapach: Najważniejsza rzecz.....i niestety skreślająca ten żel u mnie całkowicie....ani trochę kokosowy! Pachniał jak zwykłe, klasyczne mydło w kostce :/ -
Działanie: Dobrze oczyszczał skórę, fajnie się pienił, nie podrażniał +


Czy zasłużył na miano kokosa idealnego?
NIE - nie czuć w nim żadnej kokosowej nuty


Czy do niego wrócę?
Zdecydowanie nie



Pozdrawiam, Muminek ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Chłodzący duet do stóp | sorbet z papai

Witajcie ;)

Nie ma to jak rozchorować się pod koniec lata.....czy tylko ja tak potrafię? :) Taki urok ostatnich dość chłodnych dni....
Pozostanę jednak w ciepłym klimacie opisując Wam dwa "soczyście owocowe" kosmetyki do stóp, których zadaniem jest przyniesienie odświeżenia i ochłody naszym stopom podczas upałów....jak się sprawdziły - o tym poniżej.


Zacznę może od tego, że kosmetyki pochodzą z ubiegłorocznej letniej edycji limitowanej Avon'u i raczej nie są już dostępne - w tym roku pojawiła się wersja wiśniowa, cytrusowa eksplozja oraz mięta cytrynowa - na żaden z nich się jednak nie skusiłam, ponieważ te produkty wyjęłam z zapasów.....i muszę przyznać, że nie zachwyciły mnie, więc tego typu wersje limitowane będę omijać ;)

Skład:
Spray:
Alcohol Denat, Aqua, PEG-6, Glycerin, Parfum, Tocopheryl Acetate, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Linalool, Limonene

Balsam (a raczej żel):
Aqua, Alcohol Denat, Glycerin, Canola Oil, Dimethicone, Isopropyl Palmitate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolyme, Parfum, Magnesium Aluminium Silicate, Xanthan Gum, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Cl 15510, Cl 19140, Cl 14700, Linalool, Limonene


Żel

Określany przez producenta jako balsam, mieszczący się w miękkiej tubce, dosyć rzadki i wodnisty produkt o intensywnie pomarańczowym kolorze. Zapach jest słodki, świeży i faktycznie przypomina papaję, ale.....podczas rozsmarowywania wyraźnie czuć alkohol :/ który z resztą znajduje się dosyć wysoko w składzie (2 miejsce).....podejrzewam, że to dzięki niemu czuć chłodzenie które jednak jest bardzo krótkotrwałe, właściwie odczuwalne tylko podczas aplikacji produktu....po jego użyciu nie czuję także odświeżenia stóp - czyli kosmetyk, który nie robi nic....woda. Ocena: 1+/5


Spray
(zapomniałam o zrobieniu osobnego zdjęcia)

Tutaj mamy 100ml butelkę z atomizerem, która zawiera przezroczysty płyn z alkoholem już na pierwszym miejscu składu.... podobnie jak w przypadku żelu jest on mocno wyczuwalny po psiknięciu, wtedy też mamy uczucie chłodu. Odświeżenie także nie jest długotrwałe, stopy pachną delikatnie i słodko, zapach szybko się ulatnia. Spray nie zapobiega także potliwości stóp, więc można by powiedzieć że również działanie znikome tak jak jego brat. Ocena: 1+/5




Podsumowując: Kosmetyki które tak na prawdę są zbędne, działania brak , zapach mocno alkoholowy, dodatkowo zauważyłam, że przy codziennym stosowaniu wysuszają skórę stóp. Zdecydowanie NIE POLECAM. Nie skuszę się już na żele czy spraye z limitowanych kolekcji.....pozostanę przy kremach (zwłaszcza zmiękczającym do pięt - który jest moim ulubionym pośród Avonowych).




Pozdrawiam, Muminek :)

środa, 20 sierpnia 2014

Sklep z cukierkami - Wibo Candy Shop nr. 2

Witam :)

Dzisiaj lakier idealnie wpisujący się w letnie klimaty....no, może teraz nie jest już tak ciepło i słonecznie jak w lipcu, pogoda zrobiła się delikatnie jesienna ale jeszcze mamy sierpień, wakacje trwają, więc można poszaleć z kolorami.





Plusy:
+ niska cena (ok. 6-7zł)
+ krycie (1 warstwa)
+ konsystencja (taka jak w innych lakierach wibo, z drobinkami)
+ piaskowe wykończenie
+ szybko wysycha
+ klasyczny, wygodny pędzelek
+ intensywny, różowy kolor

Minusy:
- dostępność (seria limitowana, może być już "wymieciona" z Rossmannów :))







Ten "cukiereczek" od Wibo bardzo przypadł mi do gustu i ostatnio często gościł na moich pazurach :)




Pozdrawiam, Muminek :)

piątek, 15 sierpnia 2014

Marion | olejki orientalne kokos i tamanu | wzmocnienie włosów

Witajcie ;)

Przygotowałam dla Was na dziś recenzję olejku do włosów Marion, który stosuję już od jakiegoś miesiąca w celu zabezpieczenia końcówek przed szkodliwym działaniem suszarki oraz rozdwajaniem. Zapraszam :)


Co mówi producent?
Oleje zawarte w formule wzmacniają włosy, regenerując ich strukturę. Dzięki nim włosy są elastyczne, mocne i błyszczące. Do włosów słabych i delikatnych.
Sposób użycia: Wycisnąć 2-3 krople na włosy omijając nasadę. Stosować dowolnie:
1. Przed suszeniem i układaniem na wilgotne włosy - by były miękkie i łatwe do wystylizowania
2. Na wykończenie fryzury - aby wydobyć piękny blask włosów

Skład (wg INCI):
Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Dimethicone, Phenyl Trimethicone, Isopropyl Myristate, Parfum, Persea Gratissima Oil, Cocos Nucifera Oil, Olea Europea Fruit Oil, Calophyllum Inophyllum Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: jasno-zielony +
Konsystencja: oleista, dosyć gęsta +
Zapach: Bardzo słodki, perfumowany...kokos jest delikatnie wyczuwalny, gdy dokładnie go powąchamy +/-
Wydajność: Przez ponad miesiąc używania zużyłam prawie połowę opakowania +/-
Opakowanie: Mała buteleczka mieszcząca 30ml olejku z pompką, ułatwiającą jego dozowanie +
Działanie: Serum używam tak jak zaleca producent w 1 wariancie, czyli na mokre włosy, czasami od połowy ich długości ale głównie na końce (2-3 krople). Po rozprowadzeniu czuć dosyć słodki zapach, który ciężko jednoznacznie opisać....ogólnie nie jest zły ale mógłby być lepszy :) na włosach nie pozostaje on długo - już po wysuszeniu praktycznie go nie czuć. Produkt ma bogatą, gęstą konsystencję, jest tłusty ale jednocześnie aksamitny. Włosy, a zwłaszcza końce po jego użyciu są wygładzone, nie puszą się, są miękkie, lśniące i wyglądają "zdrowo". Od ostatniego podcięcia włosów (kwiecień) po każdym myciu używam preparatu zabezpieczającego końcówki, obecnie właśnie tego Marionowego i szczerze mówiąc są one w bardzo dobrym stanie, nie są "sianowate" ani rozdwojone.

Z tej serii do wyboru są także warianty:
- nawilżenie włosów - migdały, dzika róża
- regeneracja włosów - jojoba, słonecznik
- odżywienie włosów - macadamia, ylang-ylang


Czy do niego wrócę?
Zdecydowanie tak

Jaka jest moja ocena końcowa?
Serum bardzo dobrze wpływa na kondycję moich włosów.
Ocena: 5/5



Miałyście/używacie tego typu olejków? Ja na pewno skuszę się jeszcze na inne wersje, po głowie chodzi mi już odżywiająca :)



Pozdrawiam, Muminek :)

środa, 13 sierpnia 2014

Czerwień po raz kolejny - Wibo nr. 450

Witam ;)

Tym razem czerwień klasyczna i typowa, czyli taka, jaką lubię najbardziej :)





Plusy:
+ niska cena (ok. 5-6zł)
+ dobra dostępność (szafy Wibo np. w Rossmannie)
+ kolor: klasyczny, czerwony
+ konsystencja kremowa, idealnie gęsta
+ krycie (2 warstwy)
+ klasyczny wąski i precyzyjny pędzelek
+ szybko wysycha

Minusy:
brak






U mnie lakier utrzymuje się ok. 3-4 dni bez topu - jak dla mnie dobry wynik, idealny na zmianę koloru.
Trwałości jednak nie oceniam, bo zależy od różnych czynników, dlatego i u każdego może być inna (porządki domowe, stan paznokci) oraz każdy ma inne preferencje jeśli chodzi o długość noszenia lakieru :)



Pozdrawiam, Muminek :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Golden Rose Classics nr.147

Witajcie ;)

Dzisiaj krótko o lakierze, który niedawno zakupiłam - piękny śliwkowy kolor z czerwonymi drobinkami brokatu (których niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciach). Nie smuży a do tego ma ładny połysk :)





Plusy:
+ niska cena (3,20zł na stoiskach GR)
+ dobra dostępność
+ piękny kolor z ładnym połyskiem
+ krycie (2 cienkie warstwy)
+ wąski i mały pędzelek, którym jednak dobrze się operuje
+ idealna konsystencja, nie smuży

Minusy:
- zbyt długo wysycha (po zrobieniu zdjęć użyłam więc Insta-Dri)





Jak Wam się podoba?



Pozdrawiam, Muminek ;)

piątek, 8 sierpnia 2014

Garnier Ultra Doux - morela z regionu roussillon i olejek migdałowy

Witam ;)

Wczoraj miałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy - zdany za pierwszym podejściem :) Cieszę się, że tą część mam już za sobą, zobaczymy jak będzie z praktycznym ;) Z tego właśnie powodu ostatnie notki pojawiły się automatycznie - przygotowywałam się, robiłam testy zarówno z płyty dołączonej do podręcznika jak i w internecie, przerobiłam ich grubo ponad 100 - i muszę Wam powiedzieć, że w ten sposób najlepiej się uczyć, gdy widzimy daną sytuację na filmie/zdjęciu, łatwiej nam ocenić co może się wydarzyć, szybciej się uczymy, więcej zapamiętujemy niż dzięki formułkom przeczytanym w podręczniku (chociaż podręcznik też przeczytałam i czegoś się nauczyłam ;)). Stres przed wejściem do sali egzaminacyjnej oczywiście się pojawił, ale szybko minął - skupiłam się na wykonaniu zadań, pytania były na prawdę łatwe, większość z nich wiele razy przerabiałam - no i udało się :)

A dzisiaj parę słów o szamponie, który kiedyś miałam i byłam z niego bardzo zadowolona. Później miałam problem ze znalezieniem go na sklepowych półkach, a gdy już się to udało przekonałam się, że moje włosy nadal go lubią :) Zapraszam więc na recenzję.



Co mówi producent?
Prowansja jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej urodzajnych regionów południowej Francji. To niewyczerpane źródło pobudzających zmysły zapachów, naturalnych ekstraktów i olejków eterycznych, znanych z właściwości nadających włosom miękkość i wydobywających ich naturalne piękno i blask. Garnier Ultra Doux odkrywa przed Tobą najlepsze prowansalskie receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie. Oryginalna receptura przeznaczona do włosów z tendencją do przesuszania łączy w sobie starannie wyselekcjonowane naturalne składniki uprawiane w sercu Prowansji - morelę z regionu Roussillon, która nadaje włosom niebywałą miękkość oraz olejek migdałowy znany z właściwości odżywczych.

Rezultat: Twoje włosy są niewiarygodnie miękkie i odżywione aż po same końce. Odzyskały drzemiące w nich piękno. Dodatkowo szampony Ultra Doux Sekrety Prowansji działają na Twoje zmysły niczym aromaterapia - to chwila zapomnienia dla Ciebie i Twoich bliskich.

Formuła bez parabenów. Niezwykła łagodność prosto z serca natury.
Aby stworzyć szampon Ultra Doux, Garnier wyselekcjonował i połączył aktywne składniki myjące pochodzenia naturalnego w jednej formule, która dba o włosy i nadaje im niewiarygodną miękkość.

Skład:
Aqua/Water, Sodium Laureth Sulfate, Citric Acid, Cocamidopropyl Betaine, Ammonium Hydroxide, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Polyquaternium-10, Salicylic Acid, Limonene, Linalool, Benzyl Alcohol, Propylene Glycol, Caprylic/Capric Triglyceride, Geraniol, Coumarin, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Extract/Sweet Almond Fruit Extract, Hexylene Glycol, Parfum/Fragrance.


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: Jasny, pomarańczowy +
Konsystencja: Dosyć gęsta, żelowa +
Zapach: Bardzo przyjemny, słodki, czuć wyraźnie morelę i migdał, do tego utrzymuje się przez jakiś czas na włosach po umyciu +
Wydajność: Wystarczy niewielka ilość, szampon bardzo dobrze się pieni +
Opakowanie: Duża butla 400ml z wygodnym zatrzaskiem i ładną grafiką +
Działanie: Szampon bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy, są po nim gładkie, miłe w dotyku, nie puszą się. Są także odbite od nasady i świeże i ta świeżość utrzymuje się aż do kolejnego mycia, nie robią się pod koniec dnia "przyklapnięte". Nie spowodował u mnie podrażnienia, łupieżu ani szybszego przetłuszczania się, a używam go praktycznie codziennie.


Czy do niego wrócę?
Zapewne tak, służy moim włosom :)

Jaka jest moja ocena końcowa?
Szampon dobrze oczyszcza włosy i ładnie pachnie.
Ocena: 5/5



Pozdrawiam, Muminek :)

środa, 6 sierpnia 2014

Zakupy - uzupełnienie braków

Witajcie ;)

Ostatnio staram się ograniczać do minimum moje kosmetyczne zachcianki a kupować jedynie to co mi się kończy, bądź też jest potrzebne. Tak jest też w przypadku poniższych kosmetyków ;)


Mój ulubiony tusz Lovely Curling Pump Up zasługiwał już na wymianę - jak dla mnie jest to jeden z lepszych tuszy jakich do tej pory używałam :) Postaram się niedługo napisać parę słów na jego temat.
Eyeliner Wibo zakupiłam po przeczytaniu pozytywnych opinii na jego temat, gdy zużyłam do samego końca mój ulubiony Bell Deep Black w podobnym opakowaniu, który kiedyś kupiłam w Biedronce, a teraz nie mogłam go nigdzie znaleźć.....trochę się obawiałam aplikatora w linerze Wibo (tutaj jest to pędzelek, w Bell miałam gąbeczkę), aczkolwiek okazało się że całkiem dobrze się nim operuje ;) Mam jeszcze ochotę na wersję Electric Blue, no ale zobaczymy.....


Skończył mi się antyperspirant w spray'u dlatego zakupiłam dużą, 250ml butlę Garnier Mineral Protection 5, który posiadam także w kulce - ma bardzo ładny zapach i dobre działanie, dlatego ostatnio często wybieram antyperspiranty tej firmy.
Cleanic Deo Fresh, czyli dezodorant w chusteczce to produkt, który można wrzucić do torebki i przyda się jako odświeżenie w ciągu dnia.


Ostatnio moja skóra jest bardzo kapryśna - na twarzy pojawiają się drobne krostki, a do tego dosyć mocno się błyszczy. Gdy zobaczyłam na FB nową serię ziai - liście manuka, stwierdziłam że to coś dla mnie.....poczekałam jednak jeszcze na recenzje produktów i postanowiłam sama przetestować, czy coś u mnie zadziałają. Ogólnie kusiła mnie cała seria :D wchodząc do sklepu Ziaja dla Ciebie musiałam chwilę pomyśleć, powiedziałam sobie jednak, że żel do mycia twarzy na razie mam, a kremu i tak pewnie nie będę stosować regularnie - dlatego wyszłam stamtąd z tonikiem zwężającym pory na dzień/na noc oraz pastą do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom. Obydwa produkty od razu wdrożyłam do pielęgnacji twarzy i póki co mogę powiedzieć, że rozumiem pozytywne zdania na ich temat :)


Na koniec to co lubię najbardziej - lakiery :) Do Golden Rose wstąpiłam po lakier, który miałyście okazję zobaczyć w poprzednim poście zakupowym, czyli  malinowy Color Expert nr. 20 - tamten kupiłam dla koleżanki, ale tak się spodobał mojej siostrze, że poprosiła o taki sam (oczywiście również będę używać, bo mi także się spodobał :D). Dla siebie wypatrzyłam dwa maluszki Classics, od lewej nr. 147 (bardzo ładny fiolet z czerwonymi drobinkami brokatu) oraz nr. 175, który jednak powędruje do mojej koleżanki, gdyż okazało się, że mam całkiem podobny, również z GR (tamten wpada w bordo, ten bardziej w fiolet ale obydwa to "winne" kolory).


Czy też zdarzyło Wam się kiedyś nabrać przez drogeryjne światło - wydawało Wam się, że jest to taki kolor, a w domu okazał się inny? Mi się to zdarzyło już co najmniej kilka razy.....ten wydawał się być czekoladką, a w domu - jak nic, wino :/




Pozdrawiam, Muminek :)
P.S. Post opublikował się automatycznie

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

THE BODY SHOP - masło i scrub Shea

Witam ;)

Masełko i peeling wygrałam w organizowanym przez firmę świątecznym konkursie na mem - dotarły do mnie zapakowane w śliczną puszkę-bałwanka, która idealnie wpisywała się w świąteczno-zimową aurę :)
Są to pierwsze produkty tej firmy, które posiadam i trochę je oszczędzam - ale wiem na pewno, że skuszę się jeszcze na coś z ich oferty - zwłaszcza, że masło i scrub bardzo polubiłam. Mają na prawdę szeroki wybór produktów, zwłaszcza do pielęgnacji ciała i do tego mnóstwo różnych wersji zapachowych....co prawda ceny nie należą do najniższych, ale biorąc pod uwagę jakość tych kosmetyków oraz częste promocje/wyprzedaże - nie jest tak źle ;)



Skład:
Masło:
Aqua/Water/Eau, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Theobroma Cacao Seed Butter, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Orbignya Oleifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetearyl Alcohol, Cyclohexasiloxane, Cera Alba/Beeswax, Lanolin Alcohol, Phenoxyethanol, Parfum/Fragrance, Methylparaben, Propylparaben, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Disodium EDTA, Linalool, Coumarin, Sodium Hydroxide, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Citric Acid, Caramel

Scrub:
Ethylhexyl Palmitate, Sodium Chloride, Helianthus Annus Seed Oil (Sunflower) Seed Oil, Sucrose, Silica, Glycine Soja Oil (Soybean) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Parfum/Fragrance, Phenoxyethanol, Ricinus Communis Seed Oil (Castor) Seed Oil, Tocopherol, Linalool, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Propylparaben, Rosmarinus Officinalis Extract (Rosemary) Extract, Citric Acid



Masło

Masło zamknięte jest w dużym (200ml), plastikowym słoiczku w kolorze beżowym z wizerunkiem orzecha Shea. Sam produkt jest koloru kremowego i ma zwartą, prawdziwie maślaną, zbitą konsystencję (nie tak jak w przypadku niektórych produktów określanych "masłem", które później okazują się typowymi balsamami....) roztapiającą się pod wpływem ciepła rąk. Bardzo dobrze rozprowadza się po ciele, jego bogata formuła, zawierająca masło shea, masło kakaowe, olej babassu i wosk pszczeli sprawia, że masło świetnie nawilża skórę, pozostawia przyjemną warstwę, która daje nam poczucie wygładzenia, sprawia że skóra staję się miękka i sprężysta. Idealnie sprawdza się także po depilacji nóg - nawilża je, sprawia że są aksamitne i łagodzi podrażnienia :) Bardzo lubię stosować je wieczorem - otula mnie swoim bardzo przyjemnym zapachem (orzechowy, lekko "męski", ale jednocześnie nienachalny, pudrowy), który jest wyczuwalny nawet następnego dnia rano, a uczucie nawilżenia utrzymuje się przez cały dzień. Masło zdecydowanie zasługuje na pochwałę - cudowne nawilżenie i dlugotrwały zapach.....mam nadzieję, że przyjdzie mi się jeszcze kiedyś z nim spotkać po raz kolejny ;) Chętnie przetestuję też inne warianty zapachowe. Ocena: 5/5




Scrub

Scrub także jest zamknięty w plastikowym słoiczku, tym razem w mniejszej, 50ml wersji. Zawiera kryształki cukru oraz soli w oleistej bazie o zbitej, gęstej i treściwej konsystencji. Zapach w opakowaniu jest nieco bardziej sztuczny niż masła, natomiast po rozprowadzeniu i spłukaniu jest znacznie lepszy. Ja używam go masując suchą skórę, następnie spłukując, żeby kryształki nie rozpuściły się od razu w kontakcie z mokrym ciałem. Nie jest on oczywiście mocnym zdzierakiem, aczkolwiek uwielbiam efekt jaki daje - skóra jest po nim delikatna i gładka, pozostawia po sobie "powłoczkę" (do czego przyczyniają się zawarte w nim olejki), dzięki której nie musimy stosować już balsamu/masła (ta warstwa nie jest lepka, czy klejąca, daje efekt wygładzenia). Na taki scrub chętnie zdecyduję się ponownie, także w innej wersji zapachowej :) Ocena: 5/5



Podsumowując: bardzo udane kosmetyki, do których chce się wracać - każdy znajdzie coś dla siebie z bogatej oferty produktów i zapachów, zwłaszcza podczas wyprzedaży ;)


Znacie/lubicie TBS? Może macie swój ulubiony wariant zapachowy, który możecie mi polecić?




Pozdrawiam, Muminek :)
P.S. Post opublikował się automatycznie, na wszystkie komentarze odpowiem jak tylko będę mogła ;)