czwartek, 28 stycznia 2016

Yves Rocher | Sebo Vegetal | Oczyszczający płyn micelarny 2w1

Witajcie :)

Dzisiaj mam dla Was recenzję pierwszego płynu micelarnego na jaki zdecydowałam się w YR. Używam go już od dłuższego czasu, więc zdążyłam sobie wyrobić o nim opinię. Czy dobrze się u mnie sprawdził - o tym poniżej.


Co mówi producent?
Sebo Vegetal
Oczyszczający płyn micelarny 2w1
Do skóry mieszanej i tłustej.
Płyn o lekkiej i świeżej konsystencji doskonale usuwa nadmiar sebum oraz zanieczyszczenia. Jednym gestem uzupełnia codzienny demakijaż i tonizuje skórę. Stosować rano i wieczorem na twarz i oczy za pomocą płatka kosmetycznego.
Formuła bez parabenów, olejów mineralnych i sztucznych barwników i silikonu. Testowana dermatologicznie.

Skład:
Aqua/Water/Eau, Methylpropanediol, Centaurea Cyanus Flower Water, Butylene Glycol, PEG-40 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Sodium Coceth Sulfate, Oleth-20, Parfum/Fragrance, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Caprylyl Glycol, Sodium Benzoate, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Potassium Sorbate


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: bezbarwny +
Konsystencja: wodnista +
Zapach: podobny do micela Dermedic, roślinny, dość intensywny -
Wydajność: średnia, raczej szybko się zużywa +/-
Opakowanie: butelka z twardego plastiku z zamknięciem na zatrzask, mieszcząca 200ml produktu, wygodna w użyciu +
Działanie: Płynu micelarnego używam zarówno do demakijażu twarzy, jak i oczu. Nie lubię też płynów zapachowych, o ile w innych kosmetykach ładny zapach jest dla mnie pożądany, tak wolę aby produkt do demakijażu miał zapach neutralny, którego nie czuć, a tu jest on niestety wyczuwalny podczas użytkowania. Płynu na początku użyłam do demakijażu twarzy i oczu - tu się nie sprawdził, żeby zmyć makijaż trzeba było mocniej przyłożyć wacik do oka/potrzeć, co wiązało się z uczuciem pieczenia, a i tak tusz i liner ciężko schodził. Do oczu użyłam go może 3 razy, za każdym powtórzyło się nieprzyjemne pieczenie, więc dałam sobie spokój. Któregoś razu postanowiłam zmyć nim dość oporną szminkę i tutaj pojawiło się zaczerwienienie i pieczenie ust. Zużywam go więc do twarzy, omijając wyżej wspomniane okolice (używam do nich dwufazówki również z YR) i podkład/puder/bronzer dobrze rozpuszcza, chociaż produkt pozostawia na twarzy lepką warstwę. Usuwa nadmiar sebum oraz zanieczyszczenia, tak jak wspomniał producent (czyli robi to co większość płynów podczas demakijażu), natomiast nie powoduje mniejszego wydzielania sebum przy regularnym stosowaniu

Czy do niego wrócę?
Nie

Jaka jest moja ocena końcowa?
Płyn w stosunku jakości i pojemności do ceny niczym się nie wyróżnia, produkt o słabym działaniu.
Ocena: 2/5





Znacie micele od Yves Rocher? 





Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 26 stycznia 2016

Moja studniówka - paznokcie, makijaż, fryzura, buty, dodatki i o tym jak było :)

Witajcie ;)

Jak już wcześniej wspominałam przygotowywałam się do studniówki, która odbyła się w minioną sobotę, 23 stycznia. Postanowiłam więc pokazać Wam moje pierwsze hybrydy na paznokciach i pokrótce opisać jak wyglądał mój makijaż oraz fryzura a także jak wyglądała sama impreza i czy dobrze się bawiłam - jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do dalszej części posta :)




1. Buty i dodatki
Jako że sukienkę miałam w kolorze ciemnego granatu (z dekoltem w literę V, marszczoną), to postanowiłam, że dodatki do niej będę mieć w kolorze czerwieni oraz złota. Naszyjnik i kolczyki kupione w C&A to jedyna biżuteria, jaką miałam na sobie, do tego torebka z Parfois - mogłyście zobaczyć je już w poście nowościowym, ale wstawiam dla przypomnienia. Buty chciałam w kolorze klasycznej czerwieni, nie lakierowane - i trafiłam na nie w Deichmannie, są zamszowe ale zarazem prezentują się elegancko, obcas 8,5 cm pozwolił mi na zabawę w nich do 2 w nocy :)





2. Paznokcie
Zdecydowałam się po raz pierwszy na paznokcie hybrydowe. Nie wiedziałam do końca jak chcę, aby wyglądały, więc bacznie obserwowałam zdjęcia na stronie kosmetyczki, która miała mi je wykonać. Aż któregoś dnia pojawiła się ta piękna czerwień i stwierdziłam, że skoro buty, to paznokcie też mogą w takim kolorze być :) Do tego strasznie spodobał mi się efekt syrenki, więc powędrował on na dwa paznokcie. Hybryda została wykonana lakierem Mistero Milano oraz potraktowana efektem syrenki z Indigo ;) Całość została wykonana na moich naturalnych paznokciach i pech chciał, że dzień po studniówce złamałam w połowie najmniejszy paznokieć, więc aktualnie mam na nim plaster (zdjęcia robiłam dzisiaj, na jednym z nich można dostrzec "załamanie"). Z całości jestem bardzo zadowolona i już wiem, że moja przygoda z hybrydowym mani na pewno się rozwinie :)









3. Makijaż
Również w kwestii makijażu oddałam się w ręce makijażystki poleconej przez znajomą, która często maluje się u niej na wesela. Nie mam dużej ilości kolorówki, a chciałam również mieć doczepione kępki rzęs, z którymi wcześniej nie miałam do czynienia, więc stwierdziłam, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Początkowo chciałam mieć całą złotą powiekę i do tego czarną kreskę eyelinerem, jednak stwierdziłam, że przydałoby się jakieś urozmaicenie. Ostatecznie chciałam: jasny makijaż oka z elementem złota i czarną kreską, kępki oraz czerwone usta. Chciałam aby twarz wyglądała świeżo, smokey odpadało, bo wydawało mi się zbyt mocnym akcentem, a wolałam, aby widoczne były usta. Wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione, ba! nawet wyszło lepiej niż się spodziewałam :) Twarz świetnie wykonturowana, oko w kolorze brązu, beżu i złota, delikatna kreska czarną kredką, pięknie wyglądające rzęsy i cudowna, trwała szminka - Diorific Diva, w której czułam się naprawdę dobrze! Aż chyba będę musiała się w taką zaopatrzyć :)


4. Fryzura
Z nią nie było problemu, bo od początku wiedziałam czego chcę - loki po jednej stronie. Z prawej strony głowy miałam wygładzone włosy, natomiast po lewej (czyli po tej, gdzie zawsze mam grzywkę) upięte loki. Tak na prawdę fryzurę mogłam zrobić sama, gdybym wiedziała, że to tak szybko i łatwo, bo okazało się, że fryzjerka ma nawet taką samą lokówkę jak ja ;) Dobrze też, że nie skracałam wcześniej włosów, bo przez loki i tak wydawały się sporo krótsze. Z fryzury także byłam zadowolona, pasowała do całej reszty :)

5. Studniówka!
Moja studniówka odbywała się w sali konferencyjno-bankietowej, gdyż była ona organizowana na około 60 osób. Sala sama w sobie była bardzo ładna, elegancki wystrój. Jedzenie było bardzo dobre, didżej natomiast mógł pomieszać różne rodzaje muzyki, zamiast puszczać bloki o jednej tematyce. Zabawa się udała i byłam na niej do samego końca :)





Mam nadzieję, że dobrnęłyście do końca tego posta ;)






Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 17 stycznia 2016

Edycja limitowana | THE BODY SHOP | Glazed Apple | Żel pod prysznic i masło do ciała o zapachu kandyzowanego jabłka

Witajcie :)

Zdążyłam już wrócić do zdrowia, a od poniedziałku intensywnie powtarzałam najważniejsze informacje do egzaminu - teoria na pewno zdana, sprawdzałam tego samego dnia z kluczem odpowiedzi, na wyniki egzaminu praktycznego będę musiała jednak poczekać do 30 marca, ale jestem dobrej myśli :)
Teraz tylko, a właściwie aż przygotowania do matury, a później zasłużone wakacje :)

Dzisiaj chciałabym Wam opisać dwa produkty z limitowanej serii TBS, które możecie teraz dorwać na wyprzedaży. Masła mogłyście zobaczyć już w kilku moich denkach, natomiast żel to dla mnie "nowość" (no dobra, wyciągnęłam go z zapasów, ale wcześniej żeli TBS nie miałam :P). Zapraszam więc na recenzję ;)



Żel Glazed Apple:

Skład: Aqua/Water/Eau, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Parfum/Fragrance, Benzyl Alcohol, Sodium Chloride, PEG-150 Distearate, Mel/Honey/Miel, Polysorbate 20, Citric Acid, Salicylic Acid, Disodium EDTA, Limonene, Sodium Hydroxide, Sorbic Acid, Pyrus Malus Fruit Extract/Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Linalool, Denatonium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Cl 19140, Cl 42090, Cl 17200

Opakowanie żelu to dość prosta butelka z zamknięciem na zatrzask, miesząca w sobie 250ml produktu. Jabłkowa grafika dodaje jej uroku. Zamknięcie butelki jest dość solidne, nie chcąc połamać sobie paznokci czasami muszę się posiłkować w inny sposób, aby je otworzyć. Otwór przez który wydobywamy żel jest niewielki i dozuje nam produkt przy mocniejszym ściśnięciu butelki, co jest na plus, bo produkt nie wylewa się, możemy odmierzyć sobie odpowiednią jego ilość. Żel jest gęsty, ma delikatnie galaretowatą konsystencję i intensywny, zielony kolor. Bardzo dobrze rozprowadza się na ciele i pieni, nie powoduje podrażnień, nie uczulił mnie. Zapach jest intensywny, zielone jabłuszko przełamane słodyczą, czyli dokładnie taki, jakiego możemy się spodziewać zarówno po nazwie, jak i obrazku na opakowaniu. Jest bardzo przyjemny dla nosa, jego woń unosi się podczas kąpieli, natomiast po niej jest słabo wyczuwalny na skórze, ale w łazience czuć go jeszcze przez jakiś czas. Ocena: 4/5

Masło Glazed Apple:

Skład: Aqua/Water/Eau, Butyrospermum Parkii Butter/Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Sesamum Indicum Seed Oil/Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, C12-15 Alkyl Benzoate, Ethylhexyl Palmitate, Glycine Soja Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil, Cera Alba/Beeswax, Dimethicone, Pyrus Malus Seed Oil/Pyrus Malus (Apple) Seed Oil, Sucrose, Theobroma Cacao Seed Butter/ Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Orbignya Oleifera Seed Oil, Parfum/Fragrance, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Tocopherol, Disodium EDTA, Limonene, Sodium Hydroxide, Linalool, Citral, Citric Acid, Cl 19140, Cl 42090

Opakowanie to plastikowy pojemnik, dość szeroki o wysokości, która nie utrudnia wydobycia produktu. Mam wersję 50ml, masło można kupić też w pojemności 200ml i takie opakowanie również jest wygodne w użytkowaniu, gdy w opakowaniu jest jeszcze sporo produktu, nie trzeba dłubać w nim paznokciami. Produkt ma lekko zielony kolor i jest gęsty, ma zbitą konsystencję (chociaż nie aż tak jak np. wersja shea którą miałam), która może zmieniać się pod wpływem temperatury. Masełko dobrze się rozprowadza, nie jest tępe, a maślane i kremowe, dzięki czemu dość szybko możemy zaaplikować kosmetyk. Skóra po jego użyciu jest nawilżona, miękka, elastyczna. Radzi sobie nawet z miejscami, które są narażone na nadmierne wysuszanie - kolana, łokcie. Zaaplikowane wieczorem utrzymuje naszą skórę odpowiednio nawilżoną następnego dnia. Dość szybko się wchłania, wystarczy zaczekać 10-15 minut po jego użyciu. Zapach jest delikatniejszy niż w przypadku żelu, bardziej stonowany, słodki, nie wyczuwam w nim kwaskowości jabłka. Utrzymuje się na skórze i przenosi się na piżamę, przy czym jest subtelny. Ocena: 5/5



Miałam również mini masełko Frosted Cranberry (niestety nie zrobiłam zdjęć do recenzji), którego właściwości były identyczne jak jabłuszka, natomiast zapach (po wstępnym zachwycie) nie spodobał mi się podczas użytkowania, czułam w nim aromat róży...natomiast domownicy dopytywali się, czy przypadkiem nie użyłam piwa zamiast masła do ciała, bo taki zapach czują :D No cóż, może po prostu ten zapach kolidował z moją skórą ;)






Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 10 stycznia 2016

Sylveco | odżywcza pomadka z peelingiem | naturalna regeneracja ust: spękanych, przesuszonych, wrażliwych

Witajcie :)

Dzisiaj obiecana recenzja jednego z moich ulubieńców - dlaczego go lubię, jak się u mnie spisuje, skład i inne kwestie technicznie - o tym dowiedzie się w tej recenzji. Zapraszam :)


Co mówi producent?
Hypoalergiczna, odżywcza pomadka, zawierająca naturalne drobinki ścierające w postaci brązowego cukru trzcinowego. Taki peeling delikatnie złuszcza i doskonale wygładza usta. W składzie pomadki znajduje się bogaty w przeciw-utleniacze i kwasy NNKT olej z wiesiołka o właściwościach silnie regenerujących. Pozostałe oleje, wosk pszczeli i masła roślinne pielęgnują delikatny naskórek ust, zapobiegają ich wysychaniu i pękaniu. Aktywny składnik - betulina - działa kojąco na wszelkie podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki.

Wiesiołek dwuletni (łac. Oenothera biennis) - pospolita roślina o charakterystycznych żółtych kwiatach, wydzielających piękny zapach. Najcenniejszym surowcem są drobne nasiona, z których tłoczy się olej. Olej z wiesiołka zawiera bardzo wartościowe nienasycone kwasy tłuszczowe (Omega-6) o właściwościach antyoksydacyjnych. W medycynie ludowej stosowany na różnego rodzaju problemy ze skórą i włosami. Przyspiesza regenerację skóry i jest najbogatszym źródłem witaminy F.

Skład:
Glycine Soja Oil, Cera Alba, Sucrose, Lanolin, Oenothera Biennis Oil, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Betulin, Prunus Amygdalus Amara Oil


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: beżowy z widocznymi brązowymi drobinami cukru +/-
Konsystencja: zwarta, choć lubi się topić pod wpływem ciepła, więc należy na nią uważać +/-
Zapach: słodka woń cukru trzcinowego i migdałów +
Wydajność: średnia, dość szybko się zużywa +/-
Opakowanie: nie jest zbyt solidne, łatwo je uszkodzić -
Działanie: Pomadka dobrze rozprowadza się na ustach, a ilość drobinek, jaką na nich pozostawia jest odpowiednia, aby złuszczyć naskórek i je wygładzić. Drobinki są małe, ale posiadają odpowiednią ostrość. Przy spękanych ustach (ostatnio niestety tego doświadczyłam) należy uważać podczas jej używania, delikatniej pocierać usta, aby nie nabawić się ranek.  To co jest fajne, to fakt, że jeśli pozostaną nam na ustach pojedyncze drobinki, można je po prostu zlizać i nie czujemy sztucznego smaku jak w przypadku niektórych pomadek, a słodycz cukru :) Usta po użyciu tej pomadki nie kleją się, są otoczone delikatną, olejkową, niezbyt tłustą powłoczką. Co najważniejsze - przy regularnym stosowaniu usta są miękkie, nawilżone, brak też suchych skórek. Używam jej także po matowych pomadkach, które lubią wysuszać mi usta i sprawdza się bardzo dobrze, przywraca usta do ich wcześniejszej kondycji. Jeśli chodzi o opakowanie - zawiera ono 4,6g produktu i trzeba na nie uważać, bo przy upadku, lub mocniejszym zamknięciu sztyftu można je uszkodzić (np. mi skuwka popękała już w kilku miejscach). Pomijając te drobne detale, sam produkt jest na prawdę udany.

Czy do niego wrócę?
Tak

Jaka jest moja ocena końcowa?
Bardzo dobry produkt, odpowiednie działanie, przyjemny zapach i skład.
Ocena: 4+/5




Mam też już swój prezent od rodziców, czyli Huawei P8 Lite - będą lepsze zdjęcia na blogu :)




Jakie jeszcze produkty Sylveco możecie mi polecić do przetestowania? :)








Pozdrawiam, Muminek :)

czwartek, 7 stycznia 2016

Ulubieńcy roku 2015

Witajcie :)

Początek "prawdziwej" zimy, a raczej ostatnie nieoczekiwane mrozy dały mi się we znaki - antybiotyk i zwolnienie do wtorku :/ W czwartek i piątek mam egzaminy zawodowe, więc w szkole muszę być obowiązkowo, mam nadzieję, że już zdąży mi się polepszyć. No i nieoczekiwanie mam kilka dodatkowych dni na powtórzenie najważniejszych rzeczy - chociaż to na plus ;)
Żeby się za bardzo nie nudzić postanowiłam też coś dla Was napisać, skoro wszyscy przedstawiają swoich ulubieńców, to i ja pokażę swoją "złotą 13" - zapraszam :)




1. Płyn micelarny Bourjois

Równie dobry jak różowy Garnier, dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia.
Recenzja: TU

2. Yves Rocher, purbleuet, dwufazowy płyn do demakijażu oczu

W swojej formule nie jest tak typowy jak inne dwufazówki, b.dobrze radzi sobie z makijażem oczu i nie tylko. Więcej w recenzji już niebawem.

3. Equilibra, tricologica, wzmacniający szampon przeciw wypadaniu

Świetnie pachnie, jest wydajny, zmiękcza włosy, dobrze je myje, a do tego spełnia swoje zadanie, czyli faktycznie wzmacnia i hamuje wypadanie. Aktualnie testuję inny szampon na wypadanie, ale do tego wrócę, bo to na prawdę dobry produkt :)
Recenzja: TU

4. Garnier Fructis, Goodbye Damage, odżywka wzmacniająca

O ile ciężko mi było zużyć jakąś odżywkę do końca, bo często zdarzało się obciążenie włosów, tak ta ani razu nie sprawiła mi żadnego problemu w tej kwestii. Skuteczna, ładnie pachnie, niedroga. Niebawem recenzja.

5. Kremy Himalaya

Nourishing Skin Cream - stosuję go na noc na całą twarz, dobrze nawilża, nie zapycha, wspomaga gojenie się krostek. Będzie i recenzja ;)
Uniwersalny krem kojąco-osłaniający - używam punktowo na wypryski, które najpierw wydobywa na wierzch, a później wysusza i sprawia, że w dość szybkim czasie znikają. Recenzja: TU
Obydwa z nich zasługują na pochwałę, gdyż zawierają sporo dobrych składników, a kosztują grosze :)

6. Maseczki Ziaja liście zielonej oliwki

Zielona wersja nawilża i wygładza twarz, biała natomiast oczyszcza. Obydwie lubię i stosuję co jakiś czas. Recenzja się pojawi.

7. Pomadka peelingująca Sylveco

Suche usta po użyciu matowej pomadki już mi nie straszne, gdy mam to małe cudo pod ręką. Stosuję wieczorem, gdy jestem w domu (drobinki cukru są widoczne na ustach, więc raczej używanie podczas wyjść odpada) i usta wyglądają zdrowo, są miękkie i nawilżone. Recenzja wkrótce.

8. Sally Hansen, Instant Cuticle Remover, żel do usuwania skórek

Ekspresowo rozpuszcza skórki, które bez problemu można usunąć za pomocą patyczka. Niezbędny podczas wykonywania nowego mani. Używam 1-2 razy w tygodniu. Recenzja również się pojawi.

9. Seche Vite, Dry Fast Top Coat, utwardzacz/wysuszacz do lakieru

Wspominałam już o nim kilka razy, ale się powtórzę - szybko wysusza lakier, utwardza, nadaje super połysk, a do tego mani trzyma się (w zależności od lakieru) nawet do tygodnia w dobrym stanie! Nie wyobrażam już sobie malowania paznokci bez niego :)

10. Wibo, Royal Manicure nr. 3

Zdecydowałam się na niego spontanicznie, bo srebra jakoś nie było w moich zbiorach. Polubiłam się z nim na tyle, że wylądował właśnie w ulubieńcach. Piaskowy efekt w srebrnym kolorze wygląda świetnie, poluję jeszcze na złotko.

11.  Golden Rose, seria lakierów WOW

Ostatnimi czasy moja ulubiona seria tej firmy - są tanie, małe (więc zajmują niewiele miejsca), mają wygodne pędzelki, dobrą trwałość i piękne kolory. Czego chcieć więcej? :)
Recenzja pierwszego na zdj: TU
Recenzja nudziaka: TU
Recenzja dwóch ostatnich: TU

12. Makeup Revolution, paleta cieni Death By Chocolate

Cudowna paletka! Zaczynając od opakowania - wygląda jak tabliczka czekolady, jest solidne i ma duże lusterko, kończąc na cieniach - dobrze napigmentowane, różne efekty (cienie zarówno matowe jak i z drobinkami), piękne kolory. Można nimi stworzyć zarówno makijaż wieczorowy (np. smokey przy użyciu brązów, a w okresie świątecznym wykorzystywałam też piękne złotko), jak i dzienny (jasny rozświetlający brąz lub mat i do tego czarna kreska ;)). Niedawno pojawiły się dwie nowe wersje tych czekoladek, w sumie jest ich już 5, więc nie wykluczam zakupu kolejnej :)

13. Emporio Armani Diamonds Rose

Nie lubię mocnych perfum. Euphoria Calvina Kleina? - nie dla mnie. A tu zonk, bo polubiłam perfumy, które mają dość mocną nutę zapachową. Są kwiatowo-pudrowe, ale jednocześnie czuję w nich pożądaną świeżość. Długo się utrzymują na ubraniach/szalach, idealne na wieczór.





To już wszyscy moi ulubieńcy - znalazłyście wśród nich swojego? :)








Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 5 stycznia 2016

Limitowana edycja świąteczna od Yves Rocher | Aromatyczna wanilia | Żel pod prysznic i perfumowane mleczko do ciała | cz.1 |

Witajcie :)

Jeśli jeszcze nie miałyście okazji zapoznać się z zimową serią kosmetyków od Yves lub planowałyście ich zakup w styczniu, musicie się pospieszyć, bo w części sklepów stacjonarnych nie są już dostępne, natomiast możecie je póki co zamówić poprzez stronę internetową sklepu.
Dzisiaj w pierwszej części opiszę mleczko i żel z serii, która najbardziej przypadła mi do gustu, czyli aromatyczna wanilia. Połączenie pomarańczy z migdałem nie spodobało mi się ze względu na dość mdły zapach, pomarańcza z cynamonem - to już było, więc zapach nie był dla mnie zaskoczeniem, jabłko w karmelu nie przebiło natomiast zeszłorocznej gruszki :)



Żel:

Skład: Aqua/Water/Eau, Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Centaurea Cyanus Flower Water, Parfum/Fragrance, Sodium Chloride, Cocamide Mipa, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Limonene, Caramel, Salicylic Acid, BHT, Methylpropanediol, Potassium Sorbate, Cl 17200, Cl 19140

Żel znajduje się w butelce z twardego plastiku, która mieści w sobie 200ml produktu. Grafika opakowania choć skromna, to kojarzy się ze świątecznym czasem. Żel ma średnio-gęstą konsystencję i bez problemu wydobywa się po odwróceniu i lekkim ściśnięciu butelki. Kolor żelu to taki bursztynek ;) a w kwestii zapachu jest to słodka i faktycznie "aromatyczna" wanilia, z nutą jakiegoś orzeźwiającego zapachu - jak dla mnie kompozycja bardzo udana, aromat przyjemnie unosi się pod prysznicem. Żel dobrze się rozprowadza i pieni, nie zawiera żadnych drobinek. Zapach utrzymuje się na skórze chwilę po kąpieli. Ocena: 5/5

Mleczko:

Skład: Aqua/Water/Eau, Methylpropanediol, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate Citrate, Caprylic/Capric Triglyceride, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Centaurea Cyanus Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Dimethicone, Phenoxyethanol , Parfum/Fragrance, Mica, Xanthan Gum, Carbomer, Limonene, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Cl 77491, Cl 77891

Mleczko również zamknięte jest w takiej butelce jak żel, aby usprawnić sobie jego użytkowanie, dokręciłam do niego pompkę "do szamponu", którą kiedyś kupiłam przez pomyłkę, a teraz idealnie się przydała. Mleczko ma beżowy kolor i zawiera w sobie mnóstwo malutkich, złotych drobinek.W tej edycji drobinki zawiera także mleczko pomarańcza z cynamonem, natomiast pomarańcza z migdałem ich już nie posiada. Konsystencja produktu jest dość rzadka, mleczko nie jest tłuste, ma bardziej "wodnistą" bazę. Gładko rozsmarowuje się po skórze i dość szybko wchłania, więc będzie dobrym rozwiązaniem, jeśli mamy mało czasu do wyjścia. Drobinki, które posiada mienią się i rozświetlają skórę. Nie jest to mega nawilżacz, ale kupując mleczko raczej na to nie liczymy - jest to produkt, który delikatnie nawilża, a przede wszystkim wygładza skórę, pozostawiając ją aksamitną w dotyku i otula przyjemnym zapachem, który jest dobrym przedłużeniem dla żelu. Zapach mleczka na początku jest dość intensywny i taki sam jak w żelu, natomiast po wchłonięciu się produktu, ta orzeźwiająca nuta o której wspominałam znika i czujemy słodycz wanilii, która utrzymuje się kilka godzin, czuć ją także na piżamie po wieczornym użyciu. Ocena: 5/5




Jak oceniacie tegoroczne edycje limitowane tej firmy?
Przypadły Wam do gustu czy raczej wolicie bardziej świeże niż słodkie aromaty?







Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 3 stycznia 2016

Grudniowo - noworoczne nowości i prezenty świąteczne

Witajcie :)

Po denku przyszła jak zwykle pora na pokazanie tego, co mi przybyło w ostatnim czasie. Zapraszam ;)






Zacznijmy od Avon i mojego zamówienia - na początku grudnia zostałam konsultantką i postanowiłam zamówić kilka rzeczy w korzystnych cenach:
- szampon wanilia i złota gruszka (na spółkę z mamą, testujemy)
- Balsam SSS z olejkiem arganowym (również na spółkę z mamą)
- Planet Spa, Indulgent Spa Ritual, maseczka czekoladowa
- Planet Spa, Volcanic Island, maseczka rozgrzewająca
- Avon, Magic Effects, Liquid Sequin, lakier w kolorze Glitterati
- Krem matująco-nawilżający Nutra Effects
- Zapach Avon Attraction (prezent za 1zł)
- próbka podkładu Bright Start Almond (pisałam o niej w denku)
- próbki szminek w koralowych odcieniach
- próbka zapachu Mesmerize, Mesmerize Black i Luck



Kilka zakupów przed i po-świątecznych: zimowe mydło Isana z Rossmanna, podkład Affinitone z Kontigo za niecałe 10zł, Rexona i żel Kolastyna również z R. Dostałam też trochę próbek szamponu i odżywki Dove oxygen moisture, których miałam okazję już wcześniej używać i muszę przyznać, że są naprawdę fajne :)



W biedronce kupiłam odświeżacz w patyczkach o zapachu jabłka i cynamonu...mogłam jednak wziąć pomarańczę, bo zapach jest dość mdły i wazonik powędrował do łazienki. Z B. pochodzą też moje gwiezdne lampki, które widzicie na zdjęciach (zawisły na oknie i częściowo leżą na parapecie). W B. kupiłam również koszyczek Curver (w którym trzymam obecnie kosmetyki) oraz małe, nawilżane chusteczki.



W Golden Rose chciałam kupić matową szminkę na studniówkę, która kolorystycznie będzie pasowała do butów, do tego dobrałam konturówkę - niestety na wysepce wydawała mi się jaśniejsza, więc będę musiała zaopatrzyć się w nową ;) Do tego dokupiłam czarny liner, bo mój obecny z Wibo jest na wykończeniu. Wczoraj wpadłam też do Ziai po płyn do higieny intymnej i dorzuciłam jeszcze oliwkową maseczkę.



A tutaj już prezenty :)
Na pierwszym zdjęciu Mikołajkowy od mamy - chciała mi kupić naszyjnik do sukienki, jednak nie będzie mi pasował ale i tak mi się podoba i na pewno przyda :) do tego żel wanilia i drzewo sandałowe oraz balsam dwufazowy wanilia i przyprawy z Avonu (wybierałam sama) i mała paletka cieni.
Drugie zdjęcie to prezent z wigilii klasowej (kupiłam taki sam zestaw koleżance i dostałam takowy od innej :D) - mydło do rąk, żel pod prysznic i krem do rąk o zapachu przyprawionej wanilii (żel mi się zdublował, a krem zamierzałam kupić pełnowymiarowy, więc się nie zmarnują :)).
Kolejne zdjęcie to prezent od koleżanki, z którą co roku coś sobie kupujemy. Tym razem dostałam balsam Happy Skin z Oriflame, tusz Rimmel Retro Glam (nie miałam go jeszcze), granatowy liner z Wibo (znam i lubię :)) oraz urocze skarpetki w wąsy (nie należę do tych osób, które się obrażają na skarpetkowe prezenty :)).
Pierwsze zdjęcie na dole to prezent od babci - tusz Max Factor 2000 Calorie (jak ostatnio narzekałam, że tusze mi się skończyły, tak teraz mam 3, więc jest co testować).
No i na koniec cudeńko - torebka-puzderko z Parfois, którą sama wybierałam i zabiorę ją na studniówkę, a sprawiła mi ją siostra :) Jest po prostu śliczna!
Od rodziców mam jeszcze dostać telefon, jak tylko go odbiorę to na pewno pokażę :)



Do torebki szukałam też naszyjnika w złotym kolorze, początkowo miał być bardziej okazały, jednak ostatecznie zdecydowałam się na drobniejszy, kupiłam go parę dni temu w C&A. Wczoraj szukałam też dłuższych kolczyków, które by do niego pasowały i tym razem również znalazłam coś odpowiedniego w C&A - założę te z prostokącikami, pierwsze na dolnym zdjęciu po prawej :)





I to już wszystko ;) Wpadło Wam coś w oko? :)







Pozdrawiam, Muminek :)

sobota, 2 stycznia 2016

Projekt denko | nr. 14 | listopad - grudzień

Witajcie Kochane :)

Jak Wam minął dzień?
Ja dzisiaj pół dnia spędziłam na zakupach...głównie ubraniowych, a musicie wiedzieć, że nie lubię chodzić na zakupy, kiedy mam z góry ustalony plan co mam kupić, bo wtedy zwykle się denerwuję ;) (w tym tygodniu to już drugie zakupy, poprzednie były przyjemniejsze, bo wyprzedażowe :D). Tak samo jak nie lubię kupować butów, bo zazwyczaj jak znajdę jakieś ciekawe to nie ma mojego rozmiaru.
Dzisiaj jednak musiałam kupić parę rzeczy, bo już za 3 tygodnie wybieram się na studniówkę :)
Na szczęście udało mi się wybrać to co chciałam, a nawet kilka "bonusowych" rzeczy, więc jest dobrze ;)

Mamy już 2016 rok, więc najwyższa pora rozprawić się z zeszłorocznymi śmieciami i jak to zwykle bywa - po miesiącach obfitych w zużycia, przychodzą te skromniejsze, tak też będzie i tym razem (a zapasy rosną i kosmetyków w łazience przybywa :P). Zapraszam ;)




1. Yves Rocher, żel pod prysznic gruszka w karmelu - zeszłoroczna edycja limitowana, którą sobie oszczędziłam i zdenkowałam na początku listopada :D piękny zapach, kremowa konsystencja, super się pienił, nie podrażniał, nie wysuszał - super! na pewno KUPIŁABYM PONOWNIE, gdyby był dostępny.
2. Ziaja, intima konwalia, płyn do higieny intymnej - gratis do zakupów, miał delikatny, choć nie do końca odpowiadający mi zapach, był niestety bardzo rzadki (nawet bardziej od Fitomedu), przez co dość niewydajny (chociaż jak na jego cenę nie ma co narzekać), wypróbuję inne warianty bo jestem ciekawa tych produktów, tego już NIE KUPIĘ PONOWNIE
3. Isana, pianka do golenia Sensitive - o niej niedługo pojawi się recenzja, NIE KUPIĘ PONOWNIE
4. Garnier Fructis, Goodbye Damage, odżywka do włosów bardzo zniszczonych - coraz bardziej zaczynam lubić produkty Garniera do włosów :) niebawem recenzja, KUPIĘ PONOWNIE
5. Elmex, Sensitive, pasta do zębów - delikatny mentol, dobrze oczyszcza, a jednocześnie odpowiada moim wrażliwym dziąsłom, KUPIĘ PONOWNIE


6. Incandessence, perfumowany spray - bardzo lubię ten zapach, używam go na co dzień na przemian z innymi perfumami i póki co mi się nie znudził ;), KUPIĘ PONOWNIE
7. Yves Rocher, Sexy Pulp, tusz do rzęs - pisałam o nim TU, dość szybko wysycha w opakowaniu (właściwie to już daaawno powinnam go wyrzucić), a cena nie idzie w parze z działaniem, NIE KUPIĘ PONOWNIE
8. OPI, Avojuice, Coconut&Melon, lotion do ciała i rąk - używałam go jako torebkowego kremu do rąk, delikatnie nawilżał, szybko się wchłaniał i nie był tłusty, miał też przyjemny zapach, MOŻE KUPIĘ PONOWNIE
9. Isana, migdałowy zmywacz do paznokci - dobrze radził sobie ze zmywaniem lakierów i miał miły, delikatny zapach, ale niestety ponownie wysuszał moje paznokcie, więc NIE KUPIĘ PONOWNIE
10. Seche Vite, top coat przyspieszający wysychanie lakieru - dzięki niemu malowanie paznokci stało się znacznie przyjemniejsze i szybsze! a do tego mani jest trwalszy, wytrzymuje na moich paznokciach 5-6 dni w bardzo dobrym stanie, KUPIĘ PONOWNIE
11. Yves Rocher, żel oczyszczający do rąk z arniką - ładny, niealkoholowy zapach, dobre działanie, choć pod koniec opakowania ciężko było go wydobyć; recenzja: TU; KUPIĘ PONOWNIE


12. Linda, mydło świąteczne, goździk i pomarańcza - edycja limitowana, miało bardzo ładny zapach, kształt gwiazdki był uroczy, chociaż niezbyt praktyczny, ze względu na dostępność NIE KUPIĘ PONOWNIE
13. Alterra, Soft, mydło z 1/4 kremu nawilżającego - początkowo używałam go do twarzy, ale niestety dość wysuszało, sprawdzało się gorzej niż jego zapachowi bracia, zużyłam do rąk, NIE KUPIĘ PONOWNIE

Do tego klasycznie chusteczki i waciki, które często się pojawiają, mini mydełko w kształcie aniołka, próbka podkładu Bright Start z Avonu (odcień Almond niestety dość ciemny, dodatkowo produkt tępo się rozprowadza, jest dość ciężki, a twarz się po nim świeci - porażka), próbka kremu Avon Nutra Effects matująco-nawilżającego (tu akurat pozytywne zaskoczenie, zamówiłam pełnowymiarowy produkt) oraz fajna nawilżająca maseczka Ziaja liście zielonej oliwki.






Pozdrawiam, Muminek :)