Lato już zbliża się ku końcowi (niestety wszystko co dobre szybko się kończy :/), a o tej porze roku zazwyczaj pod moim prysznicem goszczą kosmetyki owocowe, rześkie i odświeżające. Częściej też używam lekkich balsamów, żeli peelingujących, czy wreszcie peelingów, które będą bohaterami dzisiejszego posta :)
W dzisiejszym wpisie postaram się więc porównać dość popularne peelingi dwóch firm. Zapraszam!
Peelingi Tutti Frutti jak i Naturia są zapakowane w buteleczki o pojemności 100ml - to dobre rozwiązanie, jeśli chcemy wypróbować kilka zapachów lub po prostu zabrać je ze sobą na wakacyjny wyjazd.
Jeśli chodzi o wygodę użycia, peelingi z Joanny wygrywają - ich butelka jest płaska i bardziej miękka, przez co wygodniejsza w użyciu, a otwór dozuje odpowiednią ilość produktu.
Peelingi Farmony mają natomiast twardsze buteleczki i większe otwory, a sam produkt jest rzadszy niż poprzedni, więc należy uważać podczas wydobywania, aby nie wylało się go za dużo.
Konsystencja produktu w przypadku Joanny przypomina sorbet, jest on bardziej zbity, nie spływa podczas rozprowadzania. Tak jak widać na zdjęciu - składa się on z dużych, czarnych drobinek i tych drobnych, przezroczystych. Produkt delikatnie drapie, a raczej masuje skórę - mamy uczucie oczyszczenia i gładkości, aczkolwiek nie jest to długotrwały efekt "wow".
Peelingi Farmony są natomiast rzadsze, bardziej wodniste i zawierają mniejsze czarne lub brązowe drobinki, a także te drobne (w tym przypadku w kolorze zielonym czy czerwonym). O dziwo, mimo bardziej spływającej konsystencji, są skuteczniejsze - podczas ich używania bardziej odczuwalny jest efekt "drapania", a skóra po użyciu jest delikatnie zaczerwieniona.
Niewątpliwym plusem obydwu produktów są zapachy - od tych orzeźwiająco owocowych, po bardziej słodkie, np. kawowe (Joanna).
Wersja której zapach bardzo przypadł mi do gustu, czyli grejpfrut - bardzo świeży, orzeźwiający, energetyzujący - idealny na poranny prysznic tuż po przebudzeniu, czy ochłodę po bardzo upalnym dniu :)
Wersja truskawkowa jest natomiast bardziej słodka, przypomina mi też trochę poziomkę :D
Melon i arbuz to kolejna bardzo udana wersja zapachowa - słodycz przełamana świeżością, aż ma się ochotę takie owoce zjeść, tak przyjemny unosi się aromat podczas jego aplikacji :)
I ostatnie już, bardzo słodkie połączenie - wiśnia i porzeczka, kojarzące mi się z lodami wiśniowo-śmietankowymi to zapach, który najmniej mi się podoba, ale owocowa nuta i tak uprzyjemnia używanie :)
Uwaga! z racji tego, że ma spływającą konsystencję a do tego jest czerwony - możemy nim zachlapać wszystko dookoła, więc radzę uważać :P
Recenzja innych wersji peelingów Joanna: TU
Pozdrawiam, Muminek :)