sobota, 12 grudnia 2015

Dwa podkłady dla osób o jasnej karnacji | Pierre Rene Skin Balance | Bell Hypoallergenic Mat&Soft

Witajcie :)

Jak Wam idą przygotowania do Świąt?
Ja przyznam szczerze, że jeszcze się za nic nie wzięłam, jeśli chodzi o porządki i dekorację domu, a czasu już niewiele...
Swoją drogą mogłoby spaść trochę śniegu, łatwiej byłoby poczuć świąteczny klimat dzięki typowo zimowej aurze :)
Ale przechodząc do dzisiejszego tematu - zaprezentuję Wam dwa podkłady, których ostatnimi czasy używam, będzie trochę o ich zaletach ale też i o wadach....zapraszam do dalszej części posta :)


Dane techniczne Pierre Rene:
Mój odcień: 20 Champagne, odcień żółty
Opakowanie: solidna, dość ciężka szklana buteleczka mieszcząca 30ml produktu, zatyczka solidna, nie otwiera się, design opakowania elegancki, profesjonalny
Pompka: wygodna, można wydobyć odpowiednią ilość produktu, nie zacina się
Zapach: delikatny, pudrowo-waniliowy
Konsystencja: średnio-gęsta, produkt dobrze się rozprowadza
Cena: 20-30zł w zależności od drogerii, w promocji poniżej 20zł

Dane techniczne Bell:
Mój odcień: 01 Light Beige, odcień beżowy
Opakowanie: lekka, plastikowa buteleczka miesząca 30g fluidu, zatyczka jest dość mała, przez co często lubi spadać, więc należy uważać, aby pompka była czysta (być może trafiła mi się felerna sztuka, a może "ten typ tak ma" ;)), design opakowania prosty, klasyczny
Pompka: działa płynnie, nie zacina się
Zapach: bardziej typowy dla fluidów, niczym się nie wyróżnia
Konsystencja: gęstszy od PR, ale równie dobrze się rozprowadza
Cena: 20-30zł w zależności od drogerii, w promocji poniżej 20zł

Pierre Rene:

Podkład dobrze się rozprowadza. Najjaśniejszy odcień (który posiadam) będzie idealny dla typowych bladziochów - jest bardzo jasny, ma żółte tony i nie ciemnieje na twarzy. Na mojej mieszanej cerze tworzy satynowy efekt tuż po nałożeniu (nos tak czy siak się świeci bez przypudrowania, ale ja już tak mam bez względu na rodzaj podkładu...). To co w nim lubię to na pewno fakt, że całkiem dobrze kryje (efekt możemy sobie stopniować), nie jest ciężki czy tłusty, przez co komfortowo się go nosi. Ma też kilka minusów - lubi podkreślać suche skórki i wszelkie załamania/niedoskonałości (aby to wyeliminować używam gąbeczki - w ten sposób naniesiony podkład ładnie stapia się z cerą), ma też tendencję do ścierania się, zwłaszcza w okolicach nosa, więc wymaga poprawek w ciągu dnia. Ocena: 4/5

Bell:

Ten podkład jest już trochę ciemniejszy, wpadający w beżowe tony i może delikatnie ciemnieć (PR jest teraz dla mnie trochę za jasny, Bell jest w sam raz). Podczas kilku pierwszych użyć skóra faktycznie była matowa po jego aplikacji, później chyba przyzwyczaiła się już do jego stosowania i trochę się świeciła (efekt ten reguluje puder, którego zawsze używam). Jest gęstszy, bardziej treściwy od poprzednika i zapewnia na prawdę zadowalające krycie. Nie podkreśla niedoskonałości, próbowałam go także nakładać na mokro gąbeczką, ale w tej roli nie sprawdził się zbyt dobrze. Z trwałością jest dobrze - ściera się w mniejszym stopniu niż PR, wystarczy więc przypudrować nosek ;) Ocena: 4+/5




Jakich podkładów używacie na co dzień? / Jakie mogłybyście polecić dla bladziochów? ;)






Pozdrawiam, Muminek :)

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Skromne nowości listopada - YR, Natura, Rossmann, Avon, Biedronka

Witajcie :)

Ostatnio jestem tak zabiegana, że wychodzę z domu wcześnie rano i wracam późnym wieczorem, gdzie nie mam siły kompletnie na nic, marzę jedynie o kąpieli i pójściu spać :/
Listopad nie upłynął mi pod względem zakupów, w Rossmannie byłam tylko raz, nie udało mi się dotrzeć do niego ponownie bo niestety chorowałam, a i zamówienia przez internet nie mogłam złożyć...no cóż, przynajmniej portfel odpoczął, resztę zakupów zrobiłam korzystając z chwili czasu. Co się odwlecze to nie uciecze, więc to co miałam kupić pewnie i tak zakupię ;) A na razie zapraszam na przegląd nowości :)




Rossmann:

Pomadki i masełko pokazywałam dwa posty niżej, odżywkę Killys witaminowa bomba miałam już dawno kupić po jakiejś dobrej recenzji, którą czytałam, a srebrny lakier Wibo przyda mi się w okresie świąteczno-sylwestrowym, chyba dokupię też złotko :)

Drogerie Natura:

Postanowiłam wypróbować wreszcie jakiś spray termoochronny, więc wybrałam ten z Marion, który ma dodawać objętości...na razie mogę powiedzieć, że ślicznie pachnie :) Do tego dorzuciłam maseczkę z ziai, która ma przyjemne działanie i również zapach.

Biedronka:

W Biedronce uzupełniłam zapas podstawowych, ulubionych produktów oraz zakupiłam dwa mydełka ze świątecznej kolekcji Linda: pomarańcza z przyprawami i piernik - to pierwsze mam właśnie w użyciu, bardzo przyjemny zapach, chociaż kształt gwiazdki jest średnio wygodny ;) drugie natomiast na sucho pachnie trochę mdle. Zamierzam zakupić jeszcze wersję jabłkową.

Avon:

Zamówiłam sobie żel ze świątecznej edycji Senses o zapachu jabłka i malin oraz zestaw żel+balsam zielona herbata z linii Naturals, którego byłam ciekawa. Dobrałam jeszcze sobie kolejny krem do rąk, bo teraz moje dłonie w kółko potrzebują nawilżenia. Na początku grudnia zostałam też konsultantką Avonu, więc w kolejnym poście zakupowym będzie tego trochę więcej, bo właśnie czekam na swoje pierwsze zamówienie ;)

Yves Rocher:

Limitowane edycje YR zawsze mnie kuszą, a zwłaszcza te świąteczne :) Zdecydowałam się na żel i balsam z drobinkami o zapachu wanilii i przypraw, gratis dostałam mini krem do rąk. Kupiłam też mały żel o zapachu karmelizowanego jabłka i mimo przyjemnego zapachu, raczej na większą wersję się nie skuszę, ze względu na to, że edycji jabłkowych ostatnio wszędzie było pełno :) Podoba mi się również połączenie pomarańczy z cynamonem, być może zdecyduję się jeszcze na coś z tej linii, natomiast pomarańcza z migdałem jak dla mnie jest mało intensywna.




Znacie coś z moich nowości? A może planujecie kupić? ;)





Pozdrawiam, Muminek :)

sobota, 28 listopada 2015

Isana | Oil Care | szampon i odżywka

Witajcie :)

Dzisiaj przedstawię Wam duet szamponu i odżywki, którego od jakiegoś czasu używam.  Jak się u mnie sprawdził i czy jestem z niego zadowolona - o tym dowiecie się poniżej :)


Opis producenta (identyczny wobec szamponu i odżywki):
Szampon ISANA Professional Oil care opracowany został specjalnie dla potrzeb włosów ekstremalnie zniszczonych i suchych. Zawiera intensywnie działający fitokompleks olejów pielęgnacyjnych, w skład którego wchodzą olej arganowy, olej z pestek śliwek oraz prowitamina B5. Szampon nie obciąża włosów, lecz wspomaga proces regeneracji ich zniszczonych powłoczek. Formuła „Oil intense” zapobiega uszkodzeniu i łamaniu się przesuszonych włosów i w ten sposób powoduje ich lśniący połysk i wyczuwalną gładkość. Formuła "Oil Intense" do włosów ekstremalnie zniszczonych i suchych zapewnia bogatą, dogłębną pielęgnację włosów; zawiera olej arganowy i olej z pestek śliwek; wykorzystuje technologię jonową dla zapobiegania „latającym włosom”; ułatwia rozczesywanie włosów. Potrójny efekt formuły: wzmocniona odporność włosów; gładkość; intensywny połysk.


Szampon:


Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Parfum, Panthenol, Prunus Domestica Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Polyquaternium-10, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Glycol Distearate, Laureth-4, Citric Acid, Limonene, Benzyl Salicylate, Formic Acid, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Benzoic Acid

Szampon mieści się w miękkiej złotej tubie o pojemności 250ml z zamknięciem na zatrzask. Takie rozwiązanie jest dość wygodne w użyciu, szampon bez problemu się wydobywa, a pod koniec opakowania wystarczy rozciąć tubę. Produkt ma średnio-gęstą konsystencję, perłowy kolor i przyjemny, słodki ale i elegancki zapach, który utrzymuje się na włosach jeszcze po wysuszeniu. Bardzo dobrze się pieni i oczyszcza włosy, które po jego użyciu są dość splątane i skrzypiące, ciężko je wtedy rozczesać. Faktycznie nie obciąża włosów, a wręcz widoczne jest ich odbicie od nasady. Nie mam problemu z elektryzowaniem się włosów po jego użyciu. Nie podrażnił mojej skóry głowy, nie spowodował też łupieżu. Włosy po jego użyciu są lśniące i dobrze się układają. Ma też bardzo przyjazną cenę. Ocena: 5/5


Odżywka:

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Quaternium-87, Hydroxyethylcellulose, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Domestica Seed Oil, Panthenol, Parfum, Stearamidopropyl Dimethylamine, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Limonene, Isopropyl Alcohol, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid

Odżywka, podobnie jak szampon mieści się w tubie, ma natomiast 200ml pojemności. Konsystencja jak na odżywkę jest rzadka, spływająca. Ma biały kolor, z domieszką żółci. Zapach taki sam jak w przypadku szamponu. Z racji jej rzadkości, używam trochę więcej produktu niż w przypadku innych odżywek. Używam jej zarówno na długość jak i na skalp i nie mam problemu z szybszym przetłuszczaniem się włosów. Nałożona na mokre włosy i pozostawiona na 5-7 minut widocznie je wygładza, natomiast chwilę później, przed wysuszeniem ciężko je rozczesać. Po wysuszeniu owszem, są błyszczące i gładkie od nasady, natomiast na długości nie są dobrze wygładzone i są lekko szorstkie w dotyku. Podobny efekt otrzymałabym pewnie używając samego szamponu. Ocena: 3+/5


Podsumowując: Szampon okazał się dla mnie świetnym produktem, ze względu na dobre oczyszczenie, odbicie włosów od nasady i ich ładny blask po jego użyciu. Odżywka natomiast jest średniakiem, nie dociąża odpowiednio włosów, ciężko je rozczesać. Obydwa produkty zdobyły też moją sympatię dzięki zapachowi i ciekawym opakowaniom.



Jeśli jeszcze nie miałyście styczności z tymi produktami - polecam wypróbować i przekonać się jak sprawdzą się na Waszych włosach :) Aktualnie są w promocji - 5,99zł szampon i 6,99zł odżywka. 
Mam też w zanadrzu kurację z tej samej serii, wpis o niej pojawi się w innym poście :)




Pozdrawiam, Muminek :)

sobota, 21 listopada 2015

Moje produkty do ust | cz.1 | pomadki, balsamy i masełka

Witajcie ;)

Dzisiaj miał pojawić się zupełnie inny post, ale nie miałam do niego "głowy", stąd też zaprezentuję Wam moją obecną kolekcję mazidełek do ust. Zapraszam ;)


Tak prezentuje się cały zbiór:



1. Coca-Cola Vanilla - jest już właściwie "na wykończeniu", stąd brak osobnego zdjęcia. Jest to pomadka nabłyszczająca, cudów z ustami nie czyni ale lubię ją za słodki zapach i smak (nieco chemiczny, jednak całkiem przyjemny), więc szybko znika z ust.

2. Avon, Colortrend, juicy raspberry - kolejna pomadka nabłyszczająca, tym razem o dość sztucznym zapachu malinowej mamby. Nie posiada drobinek, jest kremowa. Nie lubię jej smaku, jest bardzo chemiczny i gryzie w gardło...Również nic specjalnego z ustami nie czyni. Ogólnie nie przepadam za pomadkami Avonu.

3. Isana, Fruit&Gloss, żurawina - pisałam o niej TU, na co dzień dla niewymagających ust jest ok, lub w zastępstwie błyszczyka, ponieważ zostawia na ustach subtelny, perłowy efekt. Łatwo sunie po ustach, nabłyszcza je. Nie ma tendencji do rozpuszczania, nie klei się, przyjemnie pachnie żurawiną, smak znośny. Zawiera filtr UV za co również ma mój +.

4. Isana, Fruit&Gloss, arbuz - zapach to taka arbuzowa guma balonowa, nieco sztuczny i słodki ale ma w sobie ten urok arbuza ;) Specyfikacja podobna jak w przypadku poprzedniczki. Ładnie rozświetla usta.

5. Alterra, SOS Lippenpflege, granat bio - nowość w mojej kosmetyczce, jest to już typowa pomadka ochronna. Jest treściwsza od poprzedniczek, chociaż łatwo się rozprowadza. Bezbarwna, nie pozostawia żadnego koloru na ustach. Nie klei się, chroni przed wiatrem i zimnem, zmiękcza usta i utrzymuje je w dobrej kondycji. Przyjemnie i świeżo pachnie granatem (tak jak np. szampon z tej serii), smak w porządku. Zdecydowanie ją polubiłam.

6. Alterra, Lippenpflege, bio-rumianek - pomadkę tą kupiłam głównie z przeznaczeniem użycia jako kuracji do rzęs, jednak wypróbowałam ją również na ustach. Ma jeszcze gęstszą konsystencję niż poprzedniczka, chociaż nadal dobrze się rozprowadza. Również jest bezbarwna. Nie przekonuje mnie natomiast zapach i smak zielska :/ Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne to faktycznie dobrze radzi sobie ze zmiękczeniem i nawilżeniem ust. Zobaczymy, czy sprawdzi się w roli odżywki do rzęs, bo w roli pomadki jednak nie do końca mnie przekonuje.

7. Yves Rocher, Noix de coco - od dawna wiadomo, że kokos to mój ulubiony zapach w kosmetykach :) więc kiedy YR wprowadziło odnowione pomadki, wybór wariantu był oczywisty. Lubię ją za taką masełkową konsystencję, gladko sunie po ustach, jednak trzeba na nią uważać, bo w zbyt ciepłych warunkach może się rozpuszczać. Ładnie pachnie słodkimi, kremowymi wiórkami kokosowymi, smak w porządku. Jest bezbarwna, nie posiada żadnych drobinek, nie klei się. Po aplikacji zmiękcza usta, sprawia że wyglądają lepiej, natomiast gdy już z nich "schodzi" mam wrażenie że je wysusza :/ A raczej na pewno je wysusza, przy każdej aplikacji to odnotowuję, u mojej siostry efekt był podobny. Szkoda, bo na prawdę ją lubię, a tak muszę trochę ograniczać jej używanie. Ciekawe czy inne warianty podobnie by się u mnie zachowywały, muszę się przekonać, bo sporo osób chwali te pomadki.

8. Sylveco, odżywcza pomadka z peelingiem - o niej pojawi się osobny wpis, bo za dużo musiałabym się tu rozpisywać, jednak już teraz przyznam, że bardzo się polubiłyśmy :)

9. Nivea, lip butter, coconut - kolejny kokosek :) o innej wersji (wanilia i macadamia) pisałam TU. Masełko łatwo rozpuszcza się pod wpływem ciepła, dobrze rozprowadza, zmiękcza i nawilża usta, jest dość treściwe. Rozczarował mnie nieco jego zapach - jest lekko kremowy, dość neutralny, nie czuć w nim typowego kokosa, a szkoda :/ Smak również jest neutralny, ale w tym przypadku jest to akurat plus. Produkt dobrze pielęgnuje usta, kolejne wersje na pewno się u mnie pojawią.

10. Flos-Lek, lip care, wazelina kosmetyczna i ochronna do ust, waniliowa - ma przyjemny, słodki, waniliowy zapach i neutralny smak. Szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła i dobrze rozprowadza. Uratowała moje usta zimą, gdy na prawdę były w złym stanie. Bardzo dobry produkt!

11. Delia, lip butter, juicy mango - z tym "masełkiem" akurat się nie polubiłam :/ Nie jest treściwe, raczej ma działanie nabłyszczające usta. Ma jakieś małe, twarde granulki, tak jakby nie było dokładnie wymieszane, a na powierzchni lubi wysychać. Do tego dość sztucznie pachnie mango i szybko się zużywa (chociaż w tym przypadku to zaleta). 

12. Avon, Care, balsam do ust z mleczkiem pszczelim - ma delikatny i przyjemny, ciasteczkowy zapach, smak trochę sztuczny. Nie klei się, zmiękcza i nawilża usta, jednak nie do końca przepadam za taką "tubkową" formą aplikacji.




I to już wszystko na dziś ;)



P.S. Oceniałam również smak pomadek, ponieważ jest on dla mnie dość istotny; zdarza mi się przygryzać usta gdy intensywnie nad czymś myślę, a jeśli balsam/pomadka ma dobry smak to pomijając to i tak nadzwyczaj szybko znika z ust ;)



Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 17 listopada 2015

Co na Święta? - prezenty dla moich bliskich

Witajcie :)

Czy któraś z Was zastanawiała się już nad tym, co podarować swoim bliskim pod choinkę w tym roku? Ja zaczęłam myśleć o tym jakiś czas temu, zbierać informacje i obserwować co komu się przyda, z czego będzie zadowolony. Część prezentów zamierzam zamówić przez internet podczas DDD. Jako, że spędzamy wigilię w małym gronie stąd pokażę Wam co w tym roku planuję kupić moim najbliższym. Jeśli jesteście ciekawe - zapraszam do czytania :)



źródło: google grafika/Agito | google grafika

Jeśli chodzi o mamę, zazwyczaj mam problem co jej kupić - kosmetyków używa tylko kilku, które lubi więc ciężko z czymś trafić, jako prezent woli dostać coś praktycznego, niż coś, co będzie przysłowiowo stać i się kurzyć. Niedawno wspominała coś o suszarce, że przydałaby jej się własna, bo ja ciągle przetrzymuję naszą wspólną i nie ma się czym wysuszyć ;). U nas suszarki kończą swój żywot dość szybko, przerobiłyśmy już z kilkanaście (zarówno te droższe jak i tańsze) i nie ma na to reguły. Jako, że mama ma krótkie włosy i suszy je dość szybko, stwierdziła że wystarczy jej mała suszarka. Przeglądając różne modele wpadła mi w oko Remington Compact 1800 (1) i pewnie przy tym pozostanę. Kolejnym praktycznym prezentem byłby portfel (2) (ostatnio mówiła, że podoba jej się forma mojego - podobnie jak na zdjęciu, ma jeden suwak, w środku kieszonkę na drobne oraz przegródki na banknoty i karty), jednak ostatnio sama sobie jeden kupiła, co prawda nie jakiś rewelacyjny, ale na jakiś czas jej wystarczy, więc skłaniam się bardziej ku suszarce ;)


źródło: tradycyjnegolenie | google grafika | google grafika


Tata, podobnie jak mama lubi prezenty praktyczne. Jedyną słuszną metodą golenia według niego jest pędzel+krem, nie uznaje pianek czy żeli. Jego pędzel jest już dość wysłużony, stąd pomysł, aby sprezentować mu nowy. W poszukiwaniu fajnego pędzla przypadkowo znalazłam stronę tradycyjnegolenie (podlinkowana pod zdjęciem), gdzie można znaleźć przeróżne zestawy jak i pojedyncze akcesoria (mydła, pędzle, tygielki, grzebienie do brody itp). Myślę więc nad zakupem podobnego zestawu jak na zdjęciu (1) mydło+pędzel, lub samego pędzelka w eleganckim pudełku. Kolejnym trafionym pomysłem byłby porządny, skórzany pasek (2). Podczas poszukiwania ładnych pasków na allegro, znalazłam coś, co od razu wpadło mi w oko - pasek ze skóry licowej firmy Betlewski z 3-letnią gwarancją (TU). Jest klasyczny, elegancki i na pewno przypadłby mojemu tacie do gustu. Ostatnim pomysłem na prezent jest skórzane etui - kabura na pasek do telefonu (3). Nie mam upatrzonej jakiejś konkretnej, ale wiem, że także by mu się przydała, bo poprzednia którą ode mnie dostał jest już dość wysłużona. Myślę jednak, że kaburę dostanie jeszcze przed świętami (na początku grudnia ma imieniny), ale pomiędzy wyborem: pędzel czy pasek będę miała ciężki orzech do zgryzienia ;)


źródło: google grafika/Krosno | google grafika/Home&you

Jako, że niedługo mają wprowadzić się do własnego mieszkania, chcieli aby prezenty były użyteczne. Na myśl przyszły mi kieliszki do szampana (przydadzą się na Nowy Rok, parapetówkę i nie tylko) z linii Prestige Krista firmy Krosno (1), ponieważ z tej samej serii mają już kieliszki do wina, które dostali sporo wcześniej i bardzo im się podobają. Dobrym pomysłem jest również karta podarunkowa do Home&you (2) - wtedy mogliby sami wybrać kilka dodatków do mieszkania. Tą opcję wykorzystam, jeśli rodzice będą chcieli się ze mną złożyć - tak, aby karta opiewała na trochę większą sumę.



Na początku listopada skończył dwa lata, lubi zwierzęta, ostatnio zwłaszcza konie, stąd też na urodziny dostał ode mnie i rodziców konia na biegunach ;) Lubi książeczki (1), więc dostanie jakąś na Mikołajki, pewnie będzie to ta na zdjęciu, lub jakaś z tej serii i do tego ulubione słodycze. W biedronkowej gazetce "więcej świątecznych prezentów" spodobały mi się puzzle Trefl dwustronne (2), z jednej strony mamy pociąg ze zwierzątkami, z drugiej cyferki zilustrowane odpowiednią ilością owoców (dostępne są też ze świnką Peppą, jednak S. nie ogląda tej bajki). Puzzle mają metr długości i myślę, że małemu mogą się spodobać, bo lubi układanki. Dodatkiem do puzzli będzie także coś do ubrania (wiadomo, że dzieci nie cieszą się z ubrań, bardziej z zabawek, a że zabawek ma dużo to jednak wolę dokupić coś, co będzie mógł założyć, a do zabawy będzie miał puzzle). Do twarzy mu w pomarańczowym i lubi tygryska, więc zamówię mu bluzę (3) lub bluzkę z długim rękawem (4).



Z A. znamy się już parę ładnych lat, więc co roku na święta robimy sobie prezenty-niespodzianki. Podczas naszej ostatniej rozmowy o kosmetykach wspominała, że musi sobie kupić jakieś ładne cienie do powiek i że przydałaby jej się mała kosmetyczka do torebki. Ku mojemu zdziwieniu około 2 dni po naszej rozmowie, w Minti pojawiły się zestawy prezentowe różnych firm i zestaw z MUR (1) wydał mi się wprost idealny na prezent dla niej (wiem, że kolorystyka cieni na pewno jej się spodoba ;)). Jeśli nie uda mi się zakupić tego zestawu, to sprawię jej coś do kąpieli z limitowanej edycji świątecznej YR (2) oraz jakąś kulę Bomb Cosmetics (3) (szczęściara ma wannę i na każdą możliwą okazję dostaje ode mnie coś do kąpieli - oczywiście cieszy się to jej aprobatą ;)), niedawno odkryłam w pobliżu mnie sklep z ich kulami więc wybiorę jakiś uroczy, świąteczny wzór.




To już wszystkie moje pomysły - może macie jakieś sugestie ich dotyczące? ;)
A co Wy planujecie podarować swoim bliskim?






Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 15 listopada 2015

Wyniki konkursu jesiennego!

Witajcie :)

Przybywam do Was z wynikami konkursu - udział w nim wzięło dokładnie 30 osób, wszystkie zgłoszenia były prawidłowe, chociaż nie obyło się bez drobnych błędów ;) Odpowiedzi na pytanie konkursowe były różne, jednak większość z Was lubi spędzać jesienne dni podobnie jak ja - kocyk, książka, herbata :) Jednym poprawia nastrój również muzyka, innym spacer, a jeszcze innym ćwiczenia.
Najbardziej na tle innych wyróżniła się wypowiedź dotycząca spędzania czasu z chorą na raka przyjaciółką - jest to na pewno bardzo ważne, wsparcie i bycie przy kimś, kto przeżywa tak ciężkie chwile, świadomość że ma kogoś obok siebie, na kogo zawsze może liczyć jest bardzo istotna. I to właśnie jest siła prawdziwej przyjaźni, która trwa bez względu na okoliczności :)
Jednak zgodnie z regulaminem, zwycięzca konkursu miał zostać wylosowany w drodze tradycyjnego losowania, odpowiedź na pytanie była tylko informacją dla mnie o tym jak preferujecie spędzać Wasz wolny czas jesienią. Nie przedłużając już, zapraszam na zapoznanie się z przebiegiem losowania.




Najpierw sprawdziłam szczegółowo wszystkie zgłoszenia i przygotowałam tabelę zawierającą losy dla wszystkich uczestników:

Następnie wszystkie losy wycięłam:

Złożyłam i umieściłam w "maszynie losującej" ;):

Nastąpiło wymieszanie losów, a następnie wylosowanie zwycięskiego:

Zwycięski los:











Gratuluję!

Już piszę do ciebie maila i czekam 3 dni na podanie adresu do wysyłki nagrody :)




Reszcie osób bardzo dziękuję za wzięcie udziału, mam nadzieję, że nikogo z obserwatorów mi nie ubędzie (jeśli tak, z pewnością to odnotuję), na pewno na blogu będą pojawiać się kolejne konkursy, więc bądźcie czujne ;)



I pytanie do Was - czy wolicie zgłaszać się do konkursu poprzez formularz?
Jakie formy konkursów są dla Was najbardziej ciekawe?
Bedę bardzo wdzięczna za odpowiedzi w komentarzach, pozwoli mi to ulepszyć kolejne konkursy, abyście chętnie brały w nich udział :)





Pozdrawiam, Muminek :)

piątek, 13 listopada 2015

Przypomnienie o konkursie - koniec dziś o północy

Witajcie :)


Przypominam, że dziś, dokładnie o północy kończy się organizowany przeze mnie konkurs na blogu. Zachęcam jeszcze do zgłaszania się, brakuje tylko 2 osób, aby do obecnych nagród dołączyły kolejne :)







P.S. Nie miałam siły na napisanie czegoś konkretnego, miałam dziś iść do kina na noc z listami do m i niestety złapał mnie jakiś paskudny wirus, od rana jestem przyklejona do łóżka :/ zdaje się, że domownicy też podłapali...



Pozdrawiam, Muminek :)

środa, 11 listopada 2015

Nowości października - Super Pharm, Ziaja, YR, Minti Shop, wygrana....

Witajcie :)

Pogoda u mnie dziś nie rozpieszcza (chociaż jest zdecydowanie lepiej niż wczoraj), więc stwierdziłam, że spędzę dzisiejszy dzień na leniuchowaniu - która z Was ma dziś podobnie? ;)
Jako kolejny post po denku zapowiedziałam, że pojawią się nowości października - zapraszam w takim razie na przegląd tego, co mi przybyło w poprzednim miesiącu.




Yves Rocher:

Brakowało mi kilku pieczątek, a już kończyła mi się karta, więc zrealizowałam ulotkę październikową - wybrałam wodę kokosową, krem do rąk miód i muesli bio (z 40% rabatem) i dobrałam do tego żel kawowy (idealny na obecną porę).

Golden Rose:

Koleżanka kupowała matową pomadkę w kredce, więc stwierdziłam, że i mi nie zaszkodzi wypróbować :)
Mój kolor to nr.13 i powiem Wam, że trafiłam z nim w dziesiątkę! Bardzo mi odpowiada :)

Ziaja:

Wybierałam tam kosmetyki z serii med w prezencie dla mojej chrzestnej, a przy okazji dla siebie wzięłam mydło herbata z cynamonem, które mogłyście już zobaczyć w denku. Gratis za zakupy powyżej 35zł dostałam żel do higieny intymnej konwaliowy i próbki.

Minti Shop:

Skusiłam się na zestaw promocyjny szampon+odżywka z Sylveco z czystej ciekawości, widziałam że wiele osób poleca te produkty. Po przejrzeniu swatchy w internecie dorzuciłam do tego szminkę z Freedom Makeup w odcieniu 110 "Born with it", którą określiłabym mianem malinowej  czerwieni - jest to piękny, intensywny kolor, super wygląda na ustach, natomiast muszę się do niej przyzwyczaić :) Niebawem pojawi się ona w osobnym poście ;)

Super-Pharm:

Kiedy dowiedziałam się, że marka Eucerin jest wycofywana, od razu pomyślałam o kremie, który super się u mnie sprawdził i poleciałam po niego z myślą o zbliżającej się zimie. Jeden z nich możecie też zgarnąć w moim rozdaniu :)


Podczas dni lifestyle zawędrowałam po raz kolejny do SP z myślą o zakupie Seche Vite - akurat trafiłam na ostatni egzemplarz! :) Trafiłam też na promocję olejku z Evree (zgapiłam się i wzięłam olejek Fruit, a okazało się, że w promocji jest tylko wersja Super Slim, więc stwierdziłam, że i tak warto wypróbować :)). Niższą cenę miał też krem z Himalaya (4 z groszami), a już dawno mnie ciekawił; z kolei za serum do paznokci zapłaciłam tylko 1zł, bo wymieniłam je za uzbierane na karcie Lifestyle punkty.

Biedronka:

Zaciekawiła mnie seria "gęste i zachwycające" z Garniera i akurat ten duet był w dobrej cenie, więc wzięłam na zapas. Płyn z Bourjois był już na wykończeniu, stąd też ulubiony różowy Garnier wskoczył na jego miejsce.


Kupiłam też kolejne opakowanie chusteczek Intimea i Go pure, które są idealne do torebki.

Tesco:

Stwierdziłam, że przetestuję plastry do depilacji twarzy - o tym jak się sprawdziły niebawem dam znać.

swiecezapachowe.com.pl:

Głównym powodem zamówienia był zapach do samochodu dla siostry YC Car Jar Lemon Lavender - bardzo ładny zapach, tak intensywny, że nie radzę zdejmować z niego całej folii od razu :D
Dorzuciłam też cztery woski, które mnie zainteresowały: Pain au raisin, Serengeti Sunset, Gingerbread Maple, Kilimanjaro Stars. Poza tym jestem bardzo zadowolona z szybkiej realizacji zamówienia i bezproblemowego odbioru :) Jeśli jesteście z Warszawy/okolic - zamówienie możecie odebrać na Bemowie. Na pewno nie jest to mój ostatni zakup z tej strony ;)

Wygrana u Maleńkiej:


W rozdaniu u Maleńkiej udało mi się wygrać słynne biedronkowe cotton balle - zdecydowanie umilają mi jesienne wieczory (jeśli jeszcze ich nie macie, nie martwcie się - będą ponownie dostępne w Biedronce od 7 grudnia :)). Do tego Patrycja dorzuciła kosmetyczną niespodziankę oraz próbki wosków (jestem oczarowana GC Summer Slices - czuć było go w całym pokoju nawet, gdy leżał w woreczki nieodpalony! KC Grey również bardzo przypadł mi do gustu), pięknie zapakowała i........podrzuciła mi pod sam dom osobiście! :) Przyznam, że takiego kuriera się nie spodziewałam, było mi bardzo miło poznać kogoś z blogosfery :) 
Patrycja jeszcze raz bardzo ci dziękuję za wspaniały prezent i niespodziankę :)




I to już wszystkie moje nowości - znacie coś? ;)





Pozdrawiam, Muminek :)