środa, 24 grudnia 2014

Życzenia Bożonarodzeniowe

Witajcie,

Nie było mnie ostatnio na blogu ponieważ miałam (i nadal mam) problemy z internetem. Dziś jednak, korzystając z okazji chciałabym Wam złożyć jak najlepsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia.



W te Święta życzę Wam i Waszym bliskim Spokoju, Opanowania, Radości, Ciepła, Rodzinnej Atmosfery, by te Święta były czasem odpoczynku i chwil spędzonych z bliskimi. Aby wigilijna kolacja smakowała, a pod choinką znalazły się prezenty, które dodatkowo umilą dzisiejszy wieczór.



Wesołych Świąt!


Moje słodkie renifery również dołączają się do życzeń ;)

niedziela, 14 grudnia 2014

Liebster Blog Award

Witajcie ;)

Ostatnio petite renarde poinformowała mnie, że nominowała mnie do Liebster Blog Award. Oczywiście bardzo dziękuję i cieszę się, że mój wkład pracy w bloga został w pewien sposób doceniony (wiem, że nie jest idealnie i wiele chciałabym tu jeszcze zmienić, ale to, że mnie czytacie to dla mnie na prawdę wielka radość i motywacja do dalszego tworzenia i być może za jakiś czas także zmian w wyglądzie bloga :)). Nie przedłużając, zapraszam Was do zapoznania się z moimi odpowiedziami na zadane pytania ;)


1. Czego najbardziej chciałabyś się nauczyć?
Języka hiszpańskiego - jestem raczej umysłem humanistycznym, a nauka języków przychodzi mi dość łatwo. Od dawna marzy mi się nauka języka hiszpańskiego, jak i odwiedzenie Hiszpanii ;)

2. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Zdecydowanie lato - jestem zmarźluchem, uwielbiam ciepło :)

3. Lubisz czytać czasopisma kobiece? Jakie?
Sporadycznie, zwykle kupuję jakąś gazetę, jeśli akurat zainteresuje mnie dany temat - ogólnie wolę przeczytać dobrą książkę niż stos czasopism ;)

4. Potrafisz grać na jakimś instrumencie?
Hmmm.....na nerwach? :D 
A tak na poważnie - uczyłam się grać na flecie w szkole, to tyle w tym temacie :)

5. Jakie posty najbardziej lubisz czytać?
Recenzje kosmetyków, zakupy, denka, a także tagi :)

6. Wyobrażasz sobie własny ślub bez makijażu?
No way :O

7. W jaki sposób powstała nazwa Twojego bloga?
Zupełnie przypadkowo....stwierdziłam, że wpiszę pierwszą rzecz jaka przyjdzie mi na myśl - pewnie nazwa ulegnie jeszcze zmianie, tylko będę musiała bardziej to przemyśleć :)

8. Chciałabyś wziąć udział w teleturnieju lub programie rozrywkowym? Jakim?
W masterchefie, chociaż szybko usłyszałabym "oddaj fartucha" :D

9. W co lubiłaś się bawić w dzieciństwie?
Sporo tego było......chociaż najlepiej wspominam "policjanci i złodzieje" oraz zabawę w bibliotekę :)

10. Wolisz błyszczyk czy szminkę?
Błyszczyk 

11. Gdybyś przez jeden dzień mogła być sławną osobą, to kim?
Może to śmiesznie zabrzmi, ale tak mi przyszło na myśl: chefem Amaro - ojj dałabym im popalić w tej piekielnej kuchni :D



Moje pytania dla nominowanych:
1. Jaka potrawa najbardziej Ci się kojarzy ze Świętami Bożego Narodzenia?
2. Jakie jest Twoje największe kosmetyczne marzenie?
3. Twój ulubiony zimowy zapach w kosmetykach to....
4. Co sprawia ci największą radość w blogowaniu?
5. Największy kosmetyczny hit i bubel tego roku to....
6. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
7. Czym się interesujesz?
8. Film lub program, który ostatnimi czasy Cię poruszył to.....
9. Czy lubisz tworzyć dekoracje DIY? Jeśli tak, to co ostatnio stworzyłaś?
10. Twój ulubiony kosmetyk do 10zł to.....
11. Jaki kosmetyk z "wyższej" półki chętnie widziałabyś u siebie?


Ja nominuję blogi:
dorotxy
co ona zmalowała
hann a
theMonique
fifruwajka
Paulina
Natalia


Zasady są proste: nominację otrzymujemy od innego blogera za ciekawie prowadzony blog, który posiada mniejszą liczbę obserwatorów (to daje szansę na rozpowszechnienie bloga). W TAG-u należy odpowiedzieć na 11 pytań przygotowanych przez osobę nominującą, a następnie wymyślić własne 11 pytań i nominować kolejne osoby (oprócz bloga, który nominował właśnie Ciebie).




Liczę na Wasz udział oraz mam nadzieję, że pytania się Wam spodobają :)



Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 9 grudnia 2014

Zakupy listopadowe

Hej :)

Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą przerwę od ostatniego posta, ale ostatnio jestem strasznie zabiegana - ostatnie weekendy spędzałam pracująco, a w tygodniu głównie rozglądam się za prezentami dla bliskich, także nie miałam nawet czasu, żeby porobić zdjęcia na bloga. Dzisiaj przychodzę do Was z dosyć spóźnionym już postem, czyli o tym co kupiłam w minionym miesiącu. Oprócz zakupów z Rossmannowej promocji: klik wpadło jeszcze kilka rzeczy.



Pod koniec promocji w Rossmannie zdecydowałam się jeszcze na dwa lakiery: Wibo Mix Sand nr. 3 i nr. 1.


Również w Rossmannie zdecydowałam się na mydło w płynie Isana z limitowanej zimowej serii, pachnącej wanilią z uroczym pingwinkiem na opakowaniu :) oraz dwie waniliowe wazeliny Flos-Lek (dla mnie i dla koleżanki) w cenie na do widzenia.


Zdecydowałam się wreszcie na założenie karty w Yves Rocher, musiałam zrobić zakup za  minimum 6,90zł, więc wybrałam miniaturę żelu gruszka w karmelu (zapach tej serii bardzo mi się podoba). Jeszcze nie wiem, czy zostanie u mnie - być może dołączy do prezentu dla koleżanki ;) Dostałam również zestaw próbek oraz torbę na zakupy.


The Body Shop organizował na początku listopada akcję "Masło na hasło" - przy zakupie dowolnych kosmetyków za kwotę min. 20zł otrzymywaliśmy mini masełko o limitowanym, świątecznym zapachu kandyzowanego jabłka. Wybrałam się więc, zapoznałam z trzema różnymi wersjami i o ile jestem wielbicielką wanilii, tak ta z TBS wydała mi się zbyt mdła, dlatego wzięłam masełko żurawinowe i dostałam to cudownie pachnące jabłuszkiem :)


Zestaw Rimmel (tusz + kredka) upolowany w Auchan był częścią urodzinowego prezentu dla znajomej, obok moje ulubione waciki Carea z Biedronki.



Zakupem miesiąca niewątpliwie jest torba - odkąd zobaczyłam ten model, stwierdziłam, że muszę ją mieć. Czarna, klasyczna i bardzo pojemna, nadal jestem nią zachwycona (na żywo prezentuje się znacznie lepiej).
Zakupiłam ją z 25% zniżką (zapisałam się do newslettera H&M).
(źródło zdjęcia: google/tablica.pl)




Denka tym razem nie będzie, pojawi się zapewne pod koniec grudnia :)
A teraz lecę zobaczyć co nowego na Waszych blogach ;)



Pozdrawiam, Muminek :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Celebruj Chwile: Kochany Święty Mikołaju!.....

W tym roku byłam grzeczna, więc mam nadzieję, że znajdę jakiś prezent od Ciebie pod choinką. Byłabym też bardzo zadowolona, jeśli sprawiłbyś mi chociaż jedną rzecz z mojej listy marzeń......
Święta zbliżają się wielkimi krokami - mamy już Adwent, czas wyczekiwania i refleksji przed Świętami, zaczynamy przygotowania, wymyślamy dekoracje, potrawy, prezenty dla bliskich. Dziś chciałabym Wam przedstawić moją świąteczną wishlistę, czyli to, co najbardziej ucieszyłoby mnie znalezione pod choinką :)




1. Paleta cieni Makeup Revolution Death by Chocolate - na moich zielonych oczach zazwyczaj dobrze wypadają beże i brązy, a od kiedy zobaczyłam te cienie w słodkim opakowaniu tabliczki czekolady i w dodatku o zapachu czekoladowym to stwierdziłam, że musi być moja.
2. Pędzle Sunshade Minerals - od jakiegoś czasu myślę nad zakupem porządniejszego pędzla do pudru. Do tej pory myślałam o Ecotoolsie, ale w oko wpadł mi ten 9-elementowy zestawik w całkiem korzystnej cenie, którego jakość (oczywiście sprawdziłam recenzje na blogach) jest na prawdę w porządku.
3,4,5. Żel pod prysznic, woda toaletowa i świeczka o zapachu karmelizowanej gruszki Yves Rocher - ta kolekcja spodobała mi się od pierwszego powąchania, zwłaszcza perfumy, które po wyparowaniu gruszkowego aromatu pozostawiają ciepły, otulający zapach. Prędzej, czy później perfumy i żel będą moje :) świeczka natomiast byłaby miłym dodatkiem.
6. Zestaw kandyzowane jabłko THE BODY SHOP - spodobała mi się puszka w kształcie srebrnego jabłka, a zawartość oczywiście jest równie kusząca ;)
7,8. Woski Yankee Candle i Kringle Candle - dopiero zaczynam swoją przygodę z woskami, Kringle jeszcze nie miałam, dlatego ucieszyłabym się z kilku świątecznych lub jedzeniowych zapachów.




1. Książka kucharska "Mała wielka uczta" - zazwyczaj, gdy coś robię w kuchni musi mi towarzyszyć przepis :) najczęściej korzystam z przepisów znalezionych w internecie, w ten sposób też trafiłam swego czasu na kanał Pauliny na youtube. Niedawno wydała książkę z własnymi przepisami, więc fajnie by było, gdyby znalazła się ona na mojej półce.
2. Foremki, wykrawaczki, stemple, szpryce do kremu i inne przyrządy do robienia ciastek i muffinek - uwielbiam bawić się w kuchni w pieczenie i dekorowanie słodkości (zwłaszcza w okresie świątecznym), ciągle szukam też inspiracji lub porad dotyczących różnych rodzajów ozdabiania bądź nadziewania ciastek i babeczek. Nie ukrywam, że takie akcesoria bardzo by mi się przydały i pomogły w tej twórczej pracy.
3. Zaparzacz do herbaty - kubków już trochę mam, więc teraz pora na praktyczny a jednocześnie efektowny zaparzacz do herbat liściastych.
4. Kubek termiczny - metalowy i długo trzymający ciepło; przydałby się zwłaszcza w takie dni, które właśnie nadchodzą, aby się rozgrzać po podróży autobusem.
5. Trylogia "Drżenie" - tematyka zupełnie moja, więc chciałabym przeczytać, chodzi mi już po głowie od tamtego roku :)
6. Ciepła pidżama z zimowym lub świątecznym wzorem - jestem zmarźluchem, więc pidżama z długim rękawem, najlepiej ocieplana byłaby bardzo trafionym prezentem.
7. Mała czarna torebka - ta akurat pochodzi z H&M i bardzo mi się podoba, ale z innej w tym stylu również bym się ucieszyła.
8. Ciepłe skarpety z zabawnym wzorem - takie dodatki poprawiają mi humor, zwłaszcza w zimne dni. Obecnie sporo takich można znaleźć w H&M i Reserved (to tak na marginesie, żeby Mikołaj wiedział, gdzie szukać ;))
9. Etui na Kindle - nie mam żadnego porządnego etui, w którym mogłabym nosić mojego kundelka, a to byłoby jak znalazł; niestety dosyć wysoka cena ciągle mnie od niego odwodzi.

Oczywiście wszelkie słodkości typu Rafaello, Toffifee oraz herbatki (zwłaszcza zielone, które uwielbiam) z Demmers Teahouse nie zmarnowałyby się w moich rękach :D


Post bierze udział w akcji "Celebruj Chwile" u Arcy Joko



Jak mają się Wasze świąteczne listy marzeń?
Mikołajki już niedługo, więc nie zwlekajcie ;)



Zdjęcia wykorzystane do tworzenia kolaży nie są mojego autorstwa - ich źródła to strony: allegro, mintishop, yves rocher, merlin, google, empik, tiger, h&m, f&f

Pozdrawiam, Muminek :)

środa, 26 listopada 2014

Wibo | Wow Granite Sand | nr.5

Hej ;)

Dzisiaj pokażę Wam piasek, który w sumie jako jedyny skusił mnie z nowej kolekcji Wibo Granite.
Nr. 5 to taki typowy nadmorski piasek - zarówno kolorystycznie jak i strukturalnie można "wysnuć" takie wnioski. Beżowa baza zawiera także pomarańczowe i brązowe drobinki, które razem tworzą ciekawy efekt.







Lakier szybko schnie, już po paru minutach wyczuwalna jest chropowata warstwa. Paznokcie malowałam krótko przed snem i nic mi się z nimi nie stało :) Położyłam go na bazę w postaci preparatu Lovely Nail Growth (będę musiała wspomnieć o nim na blogu, bo zapewne zagości u mnie na dłużej), topu nie nakładałam, bo wiadomo że zepsułby cały efekt.....zmywanie tradycyjnie metodą foliową bez większych problemów. Cena także przemawia na jego korzyść (ok. 8zł). Jedyne na co mogę ponarzekać, to szeroki pędzelek (mimo, iż mam dużą płytkę to nie przepadam za takimi, przyciętymi na kwadrat). Jeśli jeszcze nie miałyście z nim do czynienia a lubicie piaski to polecam wypróbować ;)




Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 23 listopada 2014

Wrażenia po Enemefie z premierą "Kosogłosa cz.1" + recenzja mleczka wygładzającego Nivea

Witajcie ;)

Miałam napisać post wczoraj, natomiast byłam tak zmęczona po nocnym Enemefie, że nie dałam rady.
W piątek wybrałam się na maraton Igrzysk Śmierci z premierą 3 części. czyli Kosogłosa. Na nocnym maratonie byłam po raz pierwszy, nie wiedziałam czego się mogę spodziewać i czy przypadkiem nie zasnę. Sale kinowe wypełnione były po brzegi, więc całe szczęście, że bilet kupiłam ponad 2 tygodnie temu, jak tylko dostałam sms zniżkowy. Ogólnie w sali było dość spokojnie, nikt nie zakłócał seansu (nad czym czuwała również ochrona). Na prawdę ciężko było nie zasnąć, zwłaszcza, że seans rozpoczynał się dopiero o 23....Kosogłos był wyczekiwany przeze mnie od dawna, więc oczy szeroko otwarte i obejrzałam całość ;) Film na całkiem dobrym poziomie, sceny autentyczne, niektóre wzruszające (np. śpiew Katniss), akcja też się pojawiła, chociaż przez to, że został on podzielony na dwie części, pierwsza z nich była miejscami nudnawa. Teraz przyjdzie mi czekać "tylko" rok na kolejną część, liczę na to, że będzie na prawdę dobra (książkę czytałam, więc mam mniej więcej wyobrażenia i pewne oczekiwania dotyczące filmu).

(źródło: Filmweb.pl)



A teraz część kosmetyczna mojego posta, czyli recenzja mleczka do ciała ;)


Co mówi producent?
Czy chcesz uzyskać długotrwałą miękkość skóry?
Wypróbuj wygładzające mleczko Nivea dla efektu nieodparcie miękkiej skóry. Nowa, nietłusta formuła zawiera teraz podwójną ilość cennego masła shea, aby zapewnić Twojej skórze długotrwałe, intensywne nawilżenie. Dzięki regularnemu stosowaniu, poczujesz jak skóra staje się gładsza i bardziej miękka na długo.

Skład:
Aqua, Glycerin, C13-16 Isoparaffin, Cetearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii Butter, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Glyceryl Glucoside, Sodium Cetearyl Sulfate, Sodium Carbomer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Linalool, Limonene, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Citral, Geraniol, Parfum


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: biały +
Konsystencja: średniogęsta, kremowa +
Zapach: typowy dla kremu Nivea (za którego zapachem swoją drogą nie przepadam), natomiast po rozsmarowaniu jest delikatniejszy, ciepły, kremowy, otulający +
Wydajność: przyzwoita, używam go od miesiąca (co kilka dni) i ubyła niecała połowa opakowania +
Opakowanie: wygodny aplikator w formie pompki, grafika typowa dla marki, całkiem przyjemna +
Działanie: Mleczko jest dedykowane suchej skórze - moja jest normalna ze skłonnością do miejscowego przesuszania, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Produkt wygodnie i bez problemu można rozprowadzić na skórze. Jedna pompka wystarcza na dany obszar ciała. Dosyć szybko się wchłania, więc można go użyć po porannym prysznicu, bez obaw, że będziemy czekać całe wieki czy się lepić ;) Mleczko pozostawia skórę nawilżoną, gładką, miłą i wręcz aksamitną w dotyku. Skóra jest elastyczna i dobrze odżywiona, zwłaszcza przy regularnym stosowaniu. Mleczko nie spowodowało u mnie żadnych podrażnień czy uczulenia, bez problemu mogę stosować je także po depilacji (jest wtedy ukojeniem dla skóry).


Czy do niego wrócę?
Tak

Jaka jest moja ocena końcowa?
Przyjemny produkt o dobrej konsystencji i odpowiednim działaniu.
Ocena:5/5



P.S. Jak zapatrujecie się na takie "wrażenia" z seansów kinowych raz na jakiś czas - wspominać coś na ten temat, czy jednak nie? ;)



Pozdrawiam, Muminek :)

czwartek, 20 listopada 2014

101 dalmatyńczyków

Hej ;)

Moje paznokcie znowu wracają na bloga. Tym razem mani, który ostatnio nosiłam na paznokciach i został nazwany dalmatyńczykiem przez pewną osobę, stąd przewrotny tytuł. Sama bym nie wpadła na to, że mogą kojarzyć się z tym zwierzem, no ale - coś w tym jest :)





Do zrobienia tego mani użyłam lakieru Rimmel 60sec by Rita Ora nr. 703 "White Hot Love" (premierowo na blogu; jeśli szukacie dobrze kryjącego białego lakieru to polecam - na zdjęciu jedna warstwa, chociaż były lekkie prześwity to top je pokrył, aplikacja też nie sprawia większego problemu) oraz toppera Life (Super Pharm) nr. 21 (fajny sposób na odmianę swoich paznokci za grosze). Bazowo Lovely Nail Growth a na koniec Sally Hansen Insta-Dri.




Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 18 listopada 2014

Garnier neo - intensywny antyperspirant "niewidoczny suchy krem" czyli ochrona nie dla każdego...

Witam ;)

Jeśli śledzicie mój blog od jakiegoś czasu, to nie trudno zauważyć, że antyperspiranty Garnier bardzo lubię - przewijają się praktycznie w każdym denku i w większości zakupów. Odkąd zaczęłam ich używać, tak póki co jestem im wierna, bo gwarantują mi ochronę na na prawdę dobrym poziomie. Gdy tylko dowiedziałam się, że wprowadzają nowość, czyli neo w kremie - od razu stwierdziłam, że muszę go wypróbować i łudziłam się, że również on wstąpi do grona ulubieńców. Dzisiaj mogłabym sobie zadać pytanie - o co tyle szumu? Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do czytania :)


Co mówi producent?
Antyperspirant nowej generacji Garniera
- intensywna ochrona 48H*
- regeneracja i miękkość skóry
- niewidoczny na skórze i ubraniach
Zapach: lekki zapach o bawełnianej świeżości.
Jak stosować: Delikatnie wyciśnij niewielką ilość produktu. Użyłaś odpowiednią ilość produktu, jeżeli krem natychmiast wchłonął się do sucha.

* skuteczność przeciw poceniu - test instrumentalny
bez alkoholu - bez alkoholu etylowego

Skład:
Aqua/Water, Aluminium Chlorohydrate Dimethicone, Isopropyl Palmitate, Talc, Cera Alba/Beeswax, Arachidyl Alcohol, Parfum/Fragrance, Zinc Gluconate Arachidyl Glucoside, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Phenoxyethanol, Steareth-100/PEG-136/HDI Copolymer, PEG-100 Stearate, Behenyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Perlite, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Glyceryl Stearate



Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: biały +
Konsystencja: kremowa, nietłusta, średniogęsta +
Zapach: moja wersja to soft cotton, jest delikatny, subtelny, podobny do niebieskich chusteczek nawilżanych dla dzieci z Rossmanna ;) +
Wydajność: myślę, że 40ml starczy na długo, gdyż potrzeba niewielkiej ilości na jedną aplikację +
Opakowanie: mała, poręczna tubka w nowoczesnym stylu i o fajnej grafice, z wygodnym aplikatorem +
Działanie: Antyperspirant jest delikatny dla skóry, nie spowodował żadnych podrażnień, nawet po depilacji. Nie pozostawia białych śladów ani plam na ubraniach. Wchłania się kilka minut, więc trzeba chwilę poczekać, zanim założymy bluzkę. No i tutaj w zasadzie jego zalety się kończą. Ochrona jest dla mnie na zbyt niskim poziomie - nie pocę się jak przysłowiowa świnka, ale źle dobrany antyperspirant powoduje, że niedługo po aplikacji pojawiają się plamy i nieprzyjemny zapach. Tak jest w przypadku tego gagatka, ani ochrony, ani zapachu, a ja nie czuję się w takiej kombinacji komfortowo.... Po co obietnice o 48H, skoro nie potrafi dać sobie rady z dwiema? Jeśli macie problem pocenia zbliżony do mojego, to raczej darujcie sobie ten antyperspirant. Zdecydowanie lepiej spisały się spraye i kulki, które dawały mi poczucie świeżości przez cały dzień. Zużyję go w parze z Garnierowym spray'em (neo na noc, spray na dzień), ale więcej nie kupię.


Czy do niego wrócę?
Nie

Jaka jest moja ocena końcowa?
Antyperspirant, który nie potrafi utrzymać odpowiedniej ochrony to niestety nie moja bajka....
Ocena: 2/5



Pozdrawiam, Muminek :)

sobota, 15 listopada 2014

Co kupiłam w Rossmannie - kolorówka z 1+1

Witajcie ;)

Kiedy tylko dowiedziałam się, że będzie promocja to w sumie od razu wiedziałam co chcę kupić. Poprzeglądałam recenzje, zrobiłam listę i wybrałam się na zakupy. W pierwszym Rossmannie w jakim byłam znalazłam wszystko to, co chciałam w idealnym stanie, więc byłam mega zadowolona. Czułam jednak lekki niedosyt - chciałam kupić jeszcze coś do ust i kolejne lakiery do paznokci, więc następnego dnia również wybrałam się do R, tym razem innego - kupiłam tam pomadkę i błyszczyk, ale tych lakierów które planowałam akurat nie było, nie wiem czy jeszcze raz się nie wybiorę (ale mam nadzieję, że nie :)). Zwykle zakupy pokazuję pod koniec miesiąca, ale póki promocja jeszcze trwa to pokażę je teraz - może na coś Was jeszcze skuszę ;)


Zdecydowanie prym wiodą kosmetyki z Wibo - jakoś tak wyszło :)
Od lewej:
1. Wibo, Eyeliner Electric Blue - chciałam go kupić już wcześniej
2. Rimmel, Stay Matte, podkład w odcieniu nr. 100 IVORY - kończy mi się BB z Maybelline, a chciałam go wypróbować
3. Rimmel, Stay Matte, puder w odcieniu 003 Peach Glow - podobnie jak z poprzednim produktem
4. Wibo, Pomadka do ust Glossy Temptation nr.4 - to jest jakaś nowość (czyżby w zastępstwie pomadek eliksir?), stwierdziłam że przyda mi się chociaż jedna kolorowa pomadka :)
5. Wibo, Spicy Lip Gloss nr.8 - dobrałam kolorystycznie do pomadki, lubię błyszczyki z efektem mrowienia
6. Wibo, Lip Sensation nr. 6 - drugi błyszczyk z tej serii, znowu w nudziakowym kolorze, tylko bardziej chłodnym i z delikatnymi drobinkami
7. Wibo, Wow Granite Sand nr. 5 - spodobał mi się jako jedyny z tej serii
8. Wibo, Glam Rock - brokatowy top, obok którego nie mogłam przejść obojętnie ;)



A tutaj jeszcze swatche produktów do ust:


Pomadka wydaje się być czerwona, jednak w gruncie rzeczy jest bardziej malinowa? Jak dla mnie to jednak lepiej, ładnie prezentuje się na ustach, łatwo się rozprowadza i ładnie pachnie (pudrowymi cukierkami) - jestem zadowolona z zakupu i polecam wypróbować ;)

(od lewej: Spicy Lip Gloss nr.8, Glossy Temptation nr.4, Lip Sensation nr.6)






Pozdrawiam, Muminek :)

niedziela, 9 listopada 2014

Cukrowy peeling do ciała | Bielenda | Papaja

Witam ;)

Zapewne pamiętacie jak Biedronka w okresie wakacyjnym kusiła swoją ofertą kosmetyczną, w której znalazły się m.in. szampony Batiste oraz masła i peelingi Bielendy (których w sumie nigdzie poza wyżej wspomnianym sklepie nie widziałam). Początkowo nie zamierzałam ich kupować w cenie regularnej (5,99zł), jednak gdy staniały o połowę, stwierdziłam że jednak wypróbuję. Peeling z Bielendy to drugi cukrowy "ździerak" którego miałam okazję używać. O tym jak się spisał dowiecie się poniżej.



Co mówi producent?
Cukrowy peeling do ciała o zapachu papai to idealny sposób na poprawę wyglądu i kondycji skóry. Peeling ma wyjątkowe właściwości ujędrniające, nawilżające i regenerujące. Skutecznie zmiękcza i odnawia naskórek, poprawia mikrokrążenie, wygładza i uelastycznia skórę. Intensywny zapach egzotycznej papai poprawia samopoczucie i nastraja pozytywnie. Podaruj swojej skórze owocową pielęgnację i uczyń swoje ciało pięknym, pachnącym, zmysłowym i bardzo apetycznym.

Stosowanie:
Peeling wmasowywać w wilgotną skórę przez kilka minut, w zależności od potrzeb, dokładnie spłukać.

Skład:
Sucrose, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Silica, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Olea Europea (Olive) Oil, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Tocopheryl Acetate, Maltodextrin, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Cl 26100, Cl 47000


Co ja myślę o tym produkcie?
Kolor: ciemnożółty +
Konsystencja: zbita, tłustawa baza z zatopionymi kryształkami cukru +/-
Zapach: początkowo w opakowaniu mi się nie podobał, jednak podczas używania zmieniłam zdanie; jest słodki, egzotyczny, świeży +
Wydajność: niska, wystarczył na 4 użycia -
Opakowanie: klasyczny słoiczek z plastiku o pojemności 100g, sprawia wrażenie, że znajdziemy w nim więcej produktu, ale ma po prostu grube dno; dodatkowo nie jest zbyt wygodne pod prysznicem, trzeba uważać, żeby nie dostała się do niego woda, bo inaczej zacznie się rozpuszczać -
Działanie: Peelingiem rozprowadzonym na mokrej skórze trzeba wykonywać dosyć szybki masaż, gdyż jak przystało na peeling cukrowy, raczej szybko się rozpuszcza. Drobinki nie są zbyt duże, aczkolwiek wyczuwalnie drapią skórę, złuszczając ją w średnim stopniu. Skóra po nim jest bardziej miękka i wygładzona. Pozostawia po sobie tłustawą powłoczkę, która jednak mi nie przeszkadza (chociaż dla niektórych może być minusem), nie używam więc po nim balsamu. Zapach jest przyjemny dla nosa, aczkolwiek nie pozostaje zbyt długo na ciele.



Czy do niego wrócę?
Nie

Jaka jest moja ocena końcowa?
Typowo średni produkt, złuszcza przyzwoicie, ładnie pachnie, ale nie mam ochoty na powrót.
Ocena: 3/5



Wiadomo, że jeśli jest to peeling o pojemności 100g i kosztuje 3zł to nie ma się czego spodziewać jeśli chodzi o wydajność, jednak w tej cenie zdecydowanie wolę zwykłe peelingi Joanny, które mają poręczniejsze opakowania i starczają na kilka użyć więcej :)





Pozdrawiam, Muminek :)

piątek, 7 listopada 2014

Moja wyjazdowa kosmetyczka

Witajcie ;)

Wspominałam już wcześniej, że pojawi się post dotyczący mojej wyjazdowej kosmetyczki - mniej więcej w ten sposób prezentuje się jej zawartość na wyjazdy 2-4 dniowe:

(podstawa makijażu)

(zwykły, wysłużony pędzel do pudru z Rossmanna oraz pędzelek do cieni W7 z Pepco - świetnie się sprawdza, 
a także cienie Lovely, które bez bazy trzymają mi się pół godziny, z bazą cały dzień)

(pomadka Neutrogeny oraz Palmer's, która zostawia czerwony kolor :/ za obydwoma nie przepadam ale w jakiś tam sposób zużywam)

(końcówka żelu do twarzy i preparat do demakijażu RDL - dobrze mu szło ze zmywaniem makijażu, zwłaszcza oczu, chociaż trochę się pienił)

(odlewka szamponu GP z nagietkiem, szampon i odżywka Alterra i serum Argan Oil)

(odlewka Facelle Sensitive, żel z Tołpy o cudownym słodkim zapachu oraz bardzo dobrze nawilżający krem z Avonu - niestety nie widuję go już w katalogach, a szkoda....)

(oczywiście wyjazd to idealny czas na zużywanie próbek ;))

(bez płynu do soczewek i mokrych chusteczek się nie obejdzie, antyperspirant Garnier neo testuję od około 2 tygodni, ostateczna recenzja za jakiś czas)

(coś ładnie pachnącego obowiązkowo! ;))



Tak więc się prezentuje mój niezbędnik, z którym jestem w stanie wytrzymać krótki wyjazd.
Oprócz tego oczywiście wzięłam artykuły higieniczne typu waciki, szczoteczka, ale raczej obejdzie się bez zdjęć ;)




Pozdrawiam, Muminek :)

wtorek, 4 listopada 2014

Projekt denko | nr.6 | październik

Witam ;)

Wczoraj wróciłam z wyjazdu dosyć późnym popołudniem. Spędziłam trochę czasu z rodziną, z którą na co dzień się nie widuję, więc tym bardziej cieszę się, że mogłam się z nimi spotkać. Dzisiaj korzystając z wolnego czasu, porobiłam trochę zdjęć i przygotowałam denko ;) Najwyższa pora wyrzucić puste opakowania, ponieważ zaczynam już zbierać kolejne do następnego wpisu.



Włosy:

1. Dove, Nutritive Solutions, silk&sleek szampon - lubię szampony Dove, ale ten niestety niezbyt się u mnie sprawdzał, włosy co prawda dobrze się rozczesywały, układały i miały ładny zapach, ale szybciej się przetłuszczały; myślę, że lepiej sprawdzi się na włosach potrzebujących nawilżenia; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
2. Ziaja, szampon codzienna pielęgnacja - szampony ziaja u mnie (jak i u moich domowników) zupełnie się nie sprawdzają, dlatego stał jakiś czas w łazienkowej szafce, aż się przeterminował; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
3. Joanna, Naturia, szampon z odżywką z kokosem i migdałem - skończył się, zanim zdążyłam cokolwiek o nim napisać ;) bardzo dobrze oczyszcza włosy, są po nim długo świeże, ładnie pachnie, co prawda szybko się zużywa, ale kosztuje też niewiele; recenzja: brak; KUPIĘ PONOWNIE
4. Marion, olejki orientalne, kokos i tamanu - bardzo dobrze się u mnie sprawdzał, recenzja: klik; KUPIĘ PONOWNIE


Ciało:

5. Avon, Care, 3w1, żel z wyciągiem z aloesu i imbiru - na początku bardzo lubiłam myć nim twarz, później jednak zrezygnowałam na rzecz mocniejszego oczyszczania, nie pieni się, przez co mam wrażenie, że twarz jest niedomyta; recenzja: brak, NIE KUPIĘ PONOWNIE
6. Dax Cosmetics, Perfecta, żel pod prysznic peelingujący - miał malutkie drobinki i był całkiem przyzwoity, ale nie planuję powrotu; recenzja: klik; NIE KUPIĘ PONOWNIE
7. Isana, żel pod prysznic lime&mint - cudowny, orzeźwiający zapach, szkoda, że była to edycja limitowana; recenzja: klik; NIE KUPIĘ PONOWNIE
8. Oriflame, Delicacy, body cream - delikatny, subtelny zapach i dobre nawilżenie, nie mam jednak dostępu do Oriflame; recenzja: klik; NIE KUPIĘ PONOWNIE
9. Garnier mineral, Protection 5, spray - bardzo skuteczny antyperspirant o ślicznym zapachu; recenzja: brak; KUPIĘ PONOWNIE
10. Garnier mineral, Protection 5, roll-on - również skuteczny i o tym samym zapachu co poprzednik, to moje drugie opakowanie; recenzja: klik (inna wersja zapachowa); KUPIĘ PONOWNIE
11. Puma, Yellow, perfumy w atomizerze - całkiem ładny zapach, o którym wspominałam w recenzji zbiorczej: kilk; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE


Dłonie i paznokcie:

12. Anida, antybakteryjny żel do rąk, aloes - używałam go poza domem, kiedy nie miałam dostępu do wody i mydła ;) mocny, alkoholowy zapach, później delikatnie wyczuwalny aloes, dobrze oczyszczał dłonie, jednak nie widuję go stacjonarnie; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
13. Zmywacz lakieru hybrydowego o zapachu trawy cytrynowej - potrzebowałam zmywacza "na już", w najbliższym sklepie mama kupiła mi więc ten, długo się z nim męczyłam, co prawda dobrze usuwał lakier, ale mocno przesuszał paznokcie i miał mocny, brzydki zapach; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
14. Sensique, zmywacz do paznokci o zapachu mango, bezacetonowy - delikatny, o słodkim zapachu, średnio radził sobie z ciemnymi i brokatowymi lakierami, ale przy jasnych się sprawdzał; recenzja: brak; MOŻE KUPIĘ PONOWNIE

Oczy:

15. iWear, Supreme, płyn typu "wszystko w jednym" - słabo sobie radził z oczyszczaniem soczewek, czasami łzawiły mi po nim oczy, soczewki się wysuszały i często zachodziły mgłą, do tego okazało się, że mocno przepłaciłam, a ten płyn na pewno nie jest wart około 45zł; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
16. iWear, XR Supreme, miesięczne soczewki kontaktowe - o ile z pierwszą parą było ok, tak podczas korzystania z drugiej jedna z soczewek przed końcem terminu zmiany się uszczerbiła, więc musiałam wymienić je wcześniej na trzecią parę, a tu z kolei znowu przed terminem jedna z soczewek się rozerwała, więc również nie są warte swojej ceny; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE


Inne:

17. Ziaja, maść oliwkowa, naturalny opatrunek nawilżający - nie sprawdziła się u mnie na wysuszone partie ciała, do tego jej zapach był nieprzyjemny; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
18. Oeparol Balance, mango, pomadka ochronna - używałam tej "wazeliny" zeszłej zimy przed wyjściem na mróz, działanie przeciętne, zapach chemiczny, wyrzucam resztki ponieważ się przeterminowała; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE
19. Avon, Colortrend, szminka "doll pink" - kompletnie nietrafiony kolor, do tego rzadko używam szminek; recenzja: brak; NIE KUPIĘ PONOWNIE

Jak zwykle waciki Carea (zielona wersja jest jednak gorsza od fioletowej), mini chusteczki Babydream o przyjemnym zapachu, a z próbek tym razem tylko kremik Vichy Neovadiol Magistral, po którego jednokrotnym użyciu wyskoczyły mi plamy i zaczęła piec twarz, więc musiałam szybko zmywać - nigdy więcej.



Zielony - dobry/bardzo dobry produkt
Pomarańczowy - średniak
Czerwony - bubel



Na początku miesiąca myślałam, że nie będę miała Wam co pokazać, a jednak trochę się tego uzbierało ;) 
A jak tam Wasze denka w tym miesiącu?




Pozdrawiam, Muminek :)